Rosyjska moda niejedno ma imię. O stereotypach i rzeczywistości moskiewskiej ulicy opowiedziała mi sporo Natalia – autorka bloga Moinob. Niedawno wyjechała do Moskwy i chłonie historię tamtejszej mody oraz obserwuje styl mieszkanek miasta. Tym razem zajrzymy z nią do rosyjskich sklepów, galerii handlowych oraz na wybiegi. Zapraszam na drugą część niezwykle inspirującej rozmowy.
Jesteś w Moskwie od kilku tygodni. Masz już swoich ulubionych projektantów?
Najbardziej fascynuje mnie postać Slavy Zajceva. Pisałam o nim jeszcze przed wyjazdem dla portalu Do You Know Fashion. Zajceva miałam okazję zobaczyć na pokazie jego Laboratorium Mody, który odbył się w ramach tygodnia mody. Legendą jest też Valentin Yudashkin ubierający w ZSRR Raisę Gorbachevą. Z zachodniego punktu widzenia najbardziej popularny jest obecnie Gosha Rubchinskiy, choć mam wrażenie, że Rosjanie trochę się go wstydzą. Podkreślam jednak, że to tylko moje wrażenie.
Jak wygląda rosyjska moda wybiegowa?
Rosyjscy projektanci mają dużo wspólnego z polskimi sprzed kilku lat. Powstaje dużo kolekcji krążących wokół sukienek koktajlowych. Cekiny, koraliki, aplikacje, satyna… Jeśli gdzieś szukać tandety, to na pewno na wybiegu. Na ulicy jest jej dużo mniej.
Kiedy myślę o rzeczach inspirowanych rosyjską modą, kojarzą mi się jedynie płaszcze a la carska Rosja. I w sumie tyle. Zauważyłaś jakiś wyraźny wpływ rosyjskich projektantów na projekty zachodnich marek?
W Moskwie zajmuję się badaniem zachodniej kultury na modę radziecką. Temat jest dość skomplikowany. Zbierając informacje „w Europie” (cały czas bardzo mnie śmieszy to określenie) myślałam, że tylko Rosjanie byli ślepo wpatrzeni w Zachód. Znalazłam jednak ostatnio sporo nawiązań rosyjskich np. u francuskich projektantów.
Dotychczas fascynowała jedynie carska Rosja. Przełomowy okazał się rok 2016, kiedy projektanci zwrócili oczy ku Rosji sowieckiej. Powstały wtedy takie potworki jak np. kolekcja H&M “Back in the U.S.S.R.”. Ta fascynacja przyszła w ostatnim czasie. Ja postrzegam ją jako zjawisko komercyjne. Te niby sowieckie skarpetki z H&M nie mają z Rosją nic wspólnego.
Czyli to sztuczne (s)twory, stworzone przez specjalistów w ramach zabiegów marketingowych?
Tak je odbieram.
Gdzie ubierają się Rosjanie? Odwiedzają galerie handlowe, domy towarowe czy prywatne sklepy? Lubią zachodnie marki?
Kiedy tu przyjechałam, pomyślałam, że w Moskwie jest jak w Polsce – tylko bardziej. Tak samo jest z galeriami handlowymi. Kiedyś szukałam sklepu ze sprzętem elektronicznym. Jakaś pani powiedziała, żeby pojechała dwie stacje dalej do centrum handlowego. Wysiadłam z metra, wyszłam na ulicę, a tam cztery centra handlowe obok siebie! Nie ma się co oszukiwać – to tam kupują Rosjanie. Armani, Michael Kors, DKNY – masowe marki „luksusowe” są w prawie każdej galerii handlowej. Trzeba jednak Rosjanom przyznać, że dużo rzeczy produkują u siebie. Kupienie rosyjskich ubrań nie jest tu problemem.
A zauważyłaś tam mniejsze, rosyjskie marki reprezentujące niezależną modę?
Wydaje mi się, że powoli rodzi się tu coś takiego. Na pewno istnieją szwalnie, zaplecze produkcyjne. Dużo do życzenia pozostawia wygląd tych ubrań – nie są to najbardziej nowoczesne kroje. Dziwi mnie też popularność syntetyków. Ciężko znaleźć tu przyzwoitą bawełnianą koszulkę. Z napisem lub obrazkiem może jeszcze się uda, gładkich nie ma.
Skąd zainteresowani modą Rosjanie czerpią inspiracje i wiedzę? Bardziej z masowych mediów czy blogów modowych?
To akurat bardzo ciekawa sprawa. Nie ma dnia, żebym nie widziała na ulicy jakiejś sesji zdjęciowej z przeznaczeniem (jak się domyślam) na bloga. Rosyjskie blogi to jednak same zdjęcia, ewentualnie relacja z wakacji na Bali. O wiele łatwiej dowiedzieć się czegoś o modzie z rosyjskiej telewizji czy radia niż z blogów.
Trochę mnie zaskoczyłaś. Nie wiem, czy bardziej, tym, że nie można znaleźć bardziej „merytorycznych” blogów o modzie, czy tym, że w telewizji i radiu są programy o takiej tematyce.
Wiadomo, że wiedza podana w telewizji nie będzie najwyższych lotów. To jedynie forma popularyzacji samego tematu. Wydaje mi się, że przeciętny Rosjanin nie uważa, że moda jest głupia. Zasług w tej kwestii dopatrywałabym się w telewizji. Radio serwuje natomiast prawdziwe modowe opowieści zakrapiane historią. Szczególnie polecam Radio Mayak. Swoją audycję w 2013 prowadził tam Alexandr Vassiliev.
A co do blogosfery – nie twierdzę, że na pewno takich blogów nie ma. Zauważyłam jednak, że polska blogosfera jest bardziej rozwinięta – zarówno pod względem tematycznym, jak i komercyjnym. Nie ma co na razie oczekiwać od innych krajów tego samego poziomu. To z czasem przyjdzie, trzeba po prostu zaczekać.
Wspomniałaś o Alexandrze Vassilievie. Pamiętam, jak w jednym ze swoich tekstów zacytowałaś jego słowa: „Róbcie sobie selfie, fotografujcie się ze mną, publikujcie to na Instagramie. Niech więcej osób dowie się o wystawie i historii mody. To przecież nasz wspólny cel”. Apel zadziałał? Rosyjska moda jest obecna w mediach społecznościowych?
Vasilliev zajmuje się modą od prawie trzydziestu lat. Wydaje książki, wykłada historię mody na MGU, współprowadził program w telewizji i radiu. On wie, jak być skutecznym.
Jeśli mam być szczera – jak będę duża, chcę być jak on.
Jesteś mniej więcej w połowie swojego pobytu w Moskwie. Już wiesz, za czym będziesz najbardziej tęskniła?
Za wszystkim! Ale na pewno nie będzie trwać to wiecznie. Jeszcze tu wrócę.
Jeśli przegapiliście pierwszą część naszej rozmowy, której tematem była rosyjska moda – znajdziecie ją tu.
Niezmiennie też zachęcam do zaglądania na blog Natalii oraz na jej profile na Facebooku i Instagramie.
—
Zdjęcia: Natalia Wąsik