Wojciech Malajkat zajmuje pierwsze miejsce na podium wśród moich ulubionych artystów. Nigdy nie ukrywałam fascynacji jego aktorstwem, talentem oraz osobowością i nadal nie zamierzam tego robić. Postanowiłam za to się z Wami tą fascynacją trochę podzielić. Tym razem w wydaniu teatralnym – bo właśnie w tej dziedzinie sztuki oglądam Wojciecha Malajkata najchętniej.
Mam wrażenie, że właśnie w teatrze czuje się on jak ryba w wodzie. A co więcej – zna różne jego odsłony i angażuje się w jego życie na wszystkie możliwe sposoby. Do niedawna był dyrektorem artystycznym Teatru Syrena – podczas zarządzania nim zrobił dla tej sceny dużo dobrego zarówno pod kątem repertuaru, jak i wizerunku. Natomiast od prawie dwóch lat pełni rolę rektora warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, w której również stawia na zmiany – tym razem w kształceniu (i kształtowaniu) młodych aktorów. Na nasze szczęście znajduje jeszcze czas na granie w różnych teatrach. Można go oglądać w Teatrze Narodowym, Teatrze Polonia, Syrena, 6. Piętrze oraz w różnych teatralnych projektach, w których gra lub występuje w roli reżysera.
W przypadku chodzenia do teatru ważne jest, aby znaleźć odpowiedni klucz doboru repertuaru. Ja swój znalazłam – nazywa się Wojciech Malajkat. Widziałam sporo spektakli z Jego udziałem i postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma rekomendacjami. Zapraszam na wycieczkę po kilku warszawskich scenach, na których można zobaczyć różne twarze tego wspaniałego aktora.
„Zbrodnia z premedytacją” – Teatr Polonia
Wojciech Malajkat w roli podłego śledczego – manipulatora i psychopaty, który knuje intrygi, osacza zrozpaczoną rodzinę i cały utkany jest z żądzy zła. Okazuje się, że to może się udać. I to jak! Spektakl w reżyserii Izabelli Cywińskiej oparty na tekście Gombrowicza to prawdziwy aktorski majstersztyk. I ani trochę nie przesadzam. Malajkat pokazuje w nim ogromny wachlarz umiejętności i niesamowitą precyzję w budowaniu postaci. Jeśli miałabym wybrać jeden spektakl, w którym warto zobaczyć tego aktora – byłaby to właśnie „Zbrodnia z premedytacją”.

***
„Tartuffe albo Szalbierz” – Teatr Narodowy
Na początku stycznia tego roku zmarł w Paryżu wybitny reżyser teatralny Jacques Lassalle, który wielokrotnie reżyserował w Polsce spektakle. Jednym z nich jest „Tartuffe albo Szalbierz” Moliera. Wojciech Malajkat wraz z resztą rewelacyjnej obsady (m.in. Radziwiłowicz, Stenka, Ścibakówna) pokazali świeże spojrzenie na klasyczne dzieło. Po raz kolejny Malajkatowi przypadła rola obłudnika i hipokryty. I znów zbudował ją w sposób doskonały i zupełnie nieoczywisty. Przez to dalecy jesteśmy od jednoznacznego oceniania postaci oraz jej zachowań. Właśnie w tym w dużej mierze tkwi siła aktora, który „przykuwa” nas do fotela i każe czekać na dalszy rozwój wypadków (które najczęściej i tak już znamy). Takie realizacje klasycznych dzieł kupuję w ciemno.

***
„Nasze żony” – Teatr Syrena
To najnowsza repertuarowo pozycja w tym zestawieniu. Trio Malajkat, Pszoniak i Radziwiłowicz pokazało na scenie Teatru Syrena różne odcienie męskiej przyjaźni. Właśnie aktorzy są w tym spektaklu na pierwszym planie – ich rekwizytem, tłem i scenografią jest po prostu świetne aktorstwo. Każdy z nich reprezentuje inny typ osobowości i inne podejście do życia i relacji międzyludzkich. Wojciech Malajkat wcielając się w rolę radiologa Maxa zakończył ostatni sezon swojego dyrektorowania Teatrowi Syrena. I zrobił to w charakterystycznym dla siebie, pełnym klasy stylu.

***
„Wujaszek Wania” – Teatr 6.Piętro
To kolejna pozycja z klasycznego repertuaru i kolejna wyrazista osobowość w aktorskim wachlarzu Wojciecha Malajkata. Zagrany przez niego tytułowy Wujaszek, czyli Iwan Wojnicki powołany do życia przez Czechowa, to postać składająca się z wielu warstw. Wraz z całą galerią pozostałych postaci i charakterów tworzy układankę przepełnioną silnymi i często skrajnymi emocjami. Wania przez chwilę budzi sympatię, zaraz potem zaczyna irytować, a następnie powoduje współczucie. Wojciech Malajkat po raz kolejny udowadnia, że aby bohatera wiarygodnie zagrać, trzeba go po prostu zrozumieć. Jeśli jeszcze ma się tak dobry warsztat, kreacja nie ma prawa się nie udać.

***
„Śpiewnik Pana W.” – Teatr Syrena
Wrócimy jeszcze na chwilę do Teatru Syrena, a do tego jeszcze na moment cofniemy się w czasie. „Śpiewnik Pana W.” to spektakl, którego już niestety nie ma w repertuarze Teatru, a który był moim zdaniem niezwykle ważny. Jak na „Śpiewnik” przystało, znalazły się w nim piosenki. I to piosenki genialnego kompozytora – Jerzego Wasowskiego. Wojciech Malajkat wcielił się tu w rolę konferansjera, który w niezwykle lekki i humorystyczny sposób poprowadził narrację i zbudował całą oś widowiska – niejednokrotnie doprowadzając publiczność do śmiechu, a nawet do łez (tak zdarzyło się w moim przypadku). To zupełnie inna odsłona aktorstwa, które przybiera tu formę lżejszą, ale nie oznacza to, że łatwiejszą. Bardzo żałuję, że nie mogę Was wysłać na ten spektakl, bo jestem pewna, że nie pożałowalibyście tego.

***
Jak widać, Wojciech Malajkat to aktor, który ma wiele twarzy. Dzięki temu świetnie odnajduje się w różnych formach i z każdej roli potrafi zrobić arcydzieło. Przyznaję – nie jest łatwo pisać o aktorze, którego się uwielbia i którego karierę obserwuje się z tak wielką przyjemnością. Nie zamierzałam tu tworzyć laurki, a jedynie wspomnieć o spektaklach, które warte są uwagi. Cztery z pięciu wymienionych nadal znajdują się w repertuarach stołecznych teatrów, a takie genialne w wykonaniu Malajkata role jak ta w „Śpiewniku” czy spektaklu „Czechow żartuje” przeszły już do historii i zrobiły miejsce kolejnym.
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej na temat tego aktora, koniecznie sięgnijcie po stworzony przez zmarłą niedawno Katarzynę Suchcicką wywiad-rzekę, który ukazał się w formie książki „Wojciech Malajkat. O gust walczę. Rozmowy o życiu i teatrze”. A potem (albo przedtem) idźcie do teatru.
Bardzo jestem ciekawa, czy widzieliście któreś z tych spektakli i jakie jest Wasze zdanie o nich. A może według Was powinny się tu znaleźć zupełnie inne sceniczne realizacje? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
—
Zdjęcie tytułowe: K. Bieliński, Teatr Syrena