Znany nam wszystkim przebój Kayah opowiada o tym, co zrobiłaby Supermenka, gdyby tylko mogła zostać mężczyzną. Okazuje się, że można być superbohaterką w spódnicy, legginsach, szlafroku albo drogiej sukience i szpilkach. Wystarczy mieć przysłowiowe „jaja” oraz odpowiednie spojrzenie na życie. I właśnie o tym opowiada spektakl „Supermenka” Teatru Gudejko.
Monodram to jeden z najbardziej wymagających rodzajów przedstawień teatralnych. Z takim niełatwym wyzwaniem aktorskim zmierzyła się Jowita Budnik, która wcieliła się w tytułową „Supermenkę” powołaną do życia przez autorkę tekstu – Dorotę Macieję. Spektakl w reżyserii Jerzego Gudejki to dziewięćdziesięciominutowe spotkanie z kobietą, która potrafi pokazać wiele twarzy i odnaleźć się nawet w najtrudniejszych życiowych tarapatach.
„Supermenka” prezentuje całe spektrum ról, w których chce (lub musi) odnaleźć się kobieta. Jego bohaterkę Monikę poznajemy jako zadbaną, ustawioną życiowo i zawodowo kobietę średnim wieku. Ma wszystko: pieniądze, prestiż, piękny, duży dom, porządny samochód, dwójkę odchowanych dzieci i faceta, który co prawda finansowo na niej wisi, ale jest. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że piątkowy wieczór Monika spędza w pracy przygotowując raport, a jeszcze musi zorganizować kolację, na którą wpadną w weekend zaproszeni przez nią goście. A tak naprawdę marzy tylko o tym, żeby odpocząć.
W końcu zdarza się coś, co powoduje, że odpoczynek jest jej zmorą. Bańka wiecznej „zajętości” pęka, telefon milknie i nie za bardzo wiadomo, co dalej zrobić ze swoim życiem. Znika facet, który chociaż wisiał, to wcale nie był taki najgorszy. Dom jest fajny, ale daleko od miasta, samochód dużo pali, kasa się kończy i jeszcze psuje się zmywarka. Ale bohaterka – jak to Supermenka – walczy. I pokazuje, że walka o siebie może mieć różne odsłony.
Kiedy już okazuje się, że takie rzeczy jak prestiż, pieniądze, znajomości i pozycja zawodowa nie są dane raz na zawsze, trzeba trochę przewartościować swoje życie. I właśnie o tym opowiada ten spektakl. Monika – kobieta inteligentna, błyskotliwa, zaradna i wykształcona zachowuje się tak, jak na superbohaterkę przystało. Daje sobie prawo do drobnych słabości, ale są one tylko chwilowe. Uczy się oszczędzać pieniądze, wypracowuje własne mechanizmy radzenia sobie z rzeczywistością i nie poddaje się, gdy wszystko po raz kolejny idzie nie po jej myśli.
Jowita Budnik wcielając się w rolę Moniki pokazuje nie tylko wiele twarzy kobiety, ale i różne odsłony swojego aktorskiego talentu. Raz płacze, innym razem się śmieje – i przy okazji do śmiechu doprowadza całą widownię. Lekko mówi o nielekkich sprawach, relacjonuje swoje sukcesy i wpadki, żongluje sytuacjami i kilkukrotnie niezwykle sprawnie „przełącza się” na rolę swojej własnej rozmówczyni. Jest przy tym bezpretensjonalna, naturalna i zabawna. Ma w sobie mnóstwo energii, która powoduje, że z wydarzeń takich jak rozstanie z facetem czy utrata pracy zamiast melodramatu robi się komedia. Przynajmniej dla tych, którzy to oglądają.
Ogromnym plusem tej realizacji jest fakt, że jej konstrukcja nie do końca jest linearna. Kilka lat z życia bohaterki wyznaczają pojedyncze punkty, które układają się w spójną całość bez kronikarskiego relacjonowania następujących po sobie wydarzeń. Na uwagę zasługuje także dość oszczędna scenografia, która idealnie sprawdza się jako tło prezentowanych scen. Bez dosłowności i rozpraszania widzów zbędnymi rekwizytami.
To spektakl o kobiecie, ale nie oznacza to, że jest przeznaczony tylko dla kobiet. Kobiety w oglądanej na scenie bohaterce z pewnością odnajdą jakieś swoje cechy i sytuacje życiowe, natomiast mężczyźni będą mieli parę powodów do zastanowienia się nad swoim zachowaniem. Spektakl w reżyserii Jerzego Gudejki to półtorej godziny oglądania świetnego aktorstwa i lekcja tego, jak się ogarnia życie. Bez względu na płeć.
„Supermenka” grana jest warszawskim Teatrze Kamienica, ale też w różnych miastach w całej Polsce. Jeśli szukacie pomysłu na fajny weekendowy wieczór, zerknijcie na program Teatru Gudejko. A może już widzieliście ten spektakl? Jeśli tak – koniecznie napiszcie, czy przypadł Wam do gustu.
—
Zdjęcia: Grażyna Gudejko