„Pokot”: iść albo nie iść – oto jest pytanie

Plakat do filmu Pokot

Nigdy nie szłam do kina z takim lękiem, jak w przypadku filmu „Pokot” Agnieszki Holland. Podczas pierwszych scen już żałowałam, że zasiadłam w sali kinowej i zastanawiałam się, czy wielkim obciachem będzie wyjście w trakcie seansu. Okazało się, że jak zwykle sprawę wyolbrzymiłam, bo jak na mnie przeżyłam „Pokot” spokojnie. Ale miałam swoje powody do obaw.

W obawach tych nie byłam sama. W ostatniej Czytelni wśród polecanych przeze mnie linków pojawił się m.in. wywiad z Agnieszką Holland. W komentarzach pod wpisem wielokrotnie powtórzyły się wypowiedzi dotyczące strachu przed pójściem na ten film. Podobnie sytuacja wyglądała przy udostępnionym przeze mnie na Facebooku trailerze. Nic dziwnego – świadomość, o czym opowiada „Pokot” i przewidywania, że mogą pojawić się w nim drastyczne sceny skutecznie odstraszają tych, którzy mają wyostrzoną empatię i wrażliwość. Ale wygląda na to, że twórcy filmu mocno wzięli pod uwagę także takich widzów. Czyli nie taki „Pokot” straszny jak go malują.

Film oparty jest na powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olgi Tokarczuk, która jest również współautorką scenariusza. Książki nie czytałam, ale po obejrzeniu filmu nabrałam ochoty, żeby to zrobić.  Pierwsza myśl, która dopadła mnie jeszcze przed opuszczeniem kina była taka, że na podstawie tego filmu można by było stworzyć niezłą listę grzechów człowieka przeciwko przyrodzie. Bo właśnie o tym opowiada „Pokot”. Polowania to tylko jeden z jego aspektów i jakby pretekst do „pogadania” o kilku rzeczach.


Człowiek vs. przyroda

Tak naprawdę w tej opowieści chodzi o stosunek człowieka do otaczającego go świata – nie tylko do zwierząt, ale także roślin i ludzi. Często dominuje w nim pycha, poczucie wyższości, bezkarności i kompletny brak szacunku. I nie muszę tłumaczyć, jak bardzo wymowne są te zachowania dzisiaj, kiedy jesteśmy świadkami masowej rzezi drzew, ciągłego poszerzania stref wpływów myśliwych i pomysłów takich, jak chociażby odstrzał żubrów. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo pewnie nie mamy nawet świadomości tego, co dzieje się po cichu na fermach, w mniej lub bardziej przemysłowych hodowlach i targach zwierzęcych (o ubojniach nawet nie wspomnę).

Pokot - kadr z filmu


Rytuał

Ale co to jest ten pokot? To „uroczysty” moment wieńczący polowanie – myśliwi gromadzą podczas niego upolowaną przez siebie zwierzynę i chwalą się swoimi zdobyczami. Słyszałam kiedyś, że jest to „hołd” oddany zwierzętom, ale potraktowałam to jako żart. Nikt mnie nie przekona, że układanie w równych rzędach zabitych własnoręcznie przed chwilą zwierząt ma coś wspólnego z jakimikolwiek oddawaniem im czci. Właśnie pokot jako część rytuału polowania jest klamrą spinającą fabułę filmu. Nie zdradzę dokładnie, w jakim sensie układa on fabułę, bo zdradziłabym tym samym najważniejsze wątki, wokół których toczą się wydarzenia.


Opowieść

Trafiamy w przepiękne, malownicze tereny Kotliny Kłodzkiej. Praktycznie na odludziu mieszka Janina Duszejko (Agnieszka Mandat) – pani inżynier, która przed laty budowała mosty w Syrii, a teraz żyje sobie z dala od miejskiego zgiełku. Nie umie siedzieć bezczynnie, więc dorabia ucząc dzieci angielskiego w pobliskiej szkole. Radzi sobie świetnie – podopieczni ją uwielbiają. Dużo gorzej radzi sobie z sytuacją, która ją otacza…

Pokot - Janina Duszejko

Pewnego dnia giną jej dwa psy. Jadąc do miasta, jak zwykle, wypuściła je z domu – tyle, że zawsze wracały, a tym razem nigdzie ich nie ma. Mijają kolejne tygodnie, ona ich szuka, rozlepia ogłoszenia, ale jest już dla niej jasne, że prawdopodobnie padły ofiarą polowań. Odgłosy strzałów są właściwie wszechobecne – powietrze często przeszywają kule serwowane hojnie przez myśliwych, a ciszę co jakiś czas przerywa ryk umierających zwierząt. Duszejko po prostu nie potrafi tego zrozumieć.

Sama też nie jest zrozumiana. Środowisko małego miasteczka zdominowane jest przez środowiska związane z myśliwymi. Polują rodzice jej uczniów (m.in. Andrzej Grabowski), polują policjanci (Andrzej Konopka), do których Duszejko składa skargi na myśliwych, poluje nawet ksiądz (Marcin Bosak), któremu bohaterka zwierza się z tęsknoty za swoimi zamordowanymi psami. A najbliższy sąsiad to kłusownik, za którym bohaterka zbiera wnyki po całym lesie. Jest też ferma lisów prowadzona przez pewnego sadystę – oczywiście myśliwego…  (Borys Szyc).

Ale nie jest tak, że miasto opanowane jest przez zwyroli, a Duszejko prowadzi jednoosobową krucjatę przeciwko lobby. Ma wokół siebie kilka życzliwych osób – grzybiarza Świętopełka (Wiktor Zborowski), młodą sprzedawczynię z second handu (Patrycja Volny) i pracownika komisariatu (Jakub Gierszał), z którymi dobrze się dogaduje. I, co ważne, reprezentują podobne podejście do świata. Ma z nimi „sztamę”, a okazuje się to zbawienne w kilku krytycznych sytuacjach.


Emocje

Film oparty jest na kontrastach. Mamy w nim prostą opozycję: życie w harmonii z przyrodą i dziki odwiedzające z misją pokojową samotną kobietę kontra bezlitosne odbieranie im życia. Empatia i współczucie albo wyśmiewanie przez środowisko polujących. A dzieci, które pomagają ulubionej nauczycielce szukać jej psów, podczas święta myśliwskiego śpiewają „Pojedziemy na łów”. I ksiądz, który każe czynić sobie ziemię poddaną…

Na pewno nie brakuje tu uproszczeń. Świat dzieli się na dobrych i złych według wiadomej linii. Ja nie będę z nią dyskutować, bo problemy przedstawione w tym filmie wzbudzają we mnie duże emocje. Ale domyślam się, że nie będzie brakowało głosów sprzeciwiającym się takiej opozycji. Kilka wątków wzbudza skrajne oburzenie, kilka doprowadza prawie do płaczu, a niektóre balansują na granicy surrealizmu.

Pokot - Borys Szyc


Twórcy

Agnieszka Holland podjęła się niełatwego zadania, bo temat należy do takich, które dzielą społeczeństwo. Ciężko być trochę za polowaniami, a trochę nie. Może się mylę, ale ja akurat nie widzę tu złotego środka. Film wywołał sporo emocji jeszcze przed premierą – nie tylko ze względu na nagrodę na festiwalu w Berlinie, ale właśnie z powodu tematu, który porusza. I moim zdaniem największe brawa należą się za spowodowanie dyskusji i zwrócenie uwagi na problem. Szczególnie dziś, kiedy kolejne ustawy i rozporządzenia w zastraszającym tempie niszczą przyrodę.

Twórcom udało się uniknąć bardzo drastycznych scen. Obrazki przerażonych lisów na fermie pewnie długo pozostaną w pamięci, ale nawet w małym procencie nie pokazują rzeczywistości, którą widać na filmach nagrywanych przez organizacje ekologiczne. Nawet ból dzika, który umiera z przestrzelonymi płucami jest w pewnym sensie neutralizowany przez przytulającą go Duszejko. Co nie oznacza, że nie chwyta za serce.

Atmosferę grozy i emocje skutecznie podbija muzyka Antoniego Łazarkiewicza. Została dobrana po prostu idealnie – czasem powodowała o wiele większy niepokój niż to, co widać na ekranie. Podobnie jak odgłosy strzałów i inne efekty dźwiękowe, które w kilku przypadkach skutecznie zastąpiły obrazy – i dobrze, bo udało się dzięki temu uniknąć epatowania krwią. A dzieci śpiewające swoimi cienkimi głosami „Pojedziemy na łów” (żeby zobaczyć tekst w jednym z serwisów internetowych trzeba potwierdzić, że jest się pełnoletnim!) w zestawieniu z obrazami zwierząt bardzo mocno działały na emocje. Podobnie jak dziecięca interpretacja utworu „Moja krew” Republiki.


Czy warto?

Zdecydowanie tak. To dobrze zrobiony film poruszający ważny problem. A poza tym poruszający tak w ogóle. Można mieć uwagi co do opowiedzianej w nim historii, ale pamiętajmy, że jest to kryminalna historia z powieści, a nie dokument. I bardzo dobrze, że autorką scenariusza jest Olga Tokarczuk wraz z Agnieszką Holland – dzięki temu zawarte jest w nim wszystko to, co istotne w książce.

Najbardziej cenię te filmy, które zostają z nami na dłużej – takie, o których rozmawiamy potem ze znajomymi, o których wspominamy w statusach na społecznościówkach i o których po prostu myślimy. I ten właśnie taki jest.

Widzieliście ten film? Jakie zrobił na Was wrażenie?

 

———

Zdjęcia: materiały dystrybutora / Next Film

Zobacz również

  • Cieszę się, że mamy podobne refleksje. Zdecydowanie polecam Ci książkę. Ja miałam przyjemność czytać ją zanim obejrzałam film i naprawdę wiele rzeczy jest Zachowanych bardzo, ale to bardzo realistycznie…jak w książce 🙂

    To jest naprawdę piękny i mądry film 🙂

    • Dobrze to ujęłaś – piękny i mądry. Produkcja trafiła w temat idealnie – co dzień nowe doniesienia o wycince drzew, albo polowaniu Szyszki na hodowlane bażanty…

      Muszę koniecznie przeczytać książkę! Fajnie, że poznałaś ją zanim zobaczyłaś film – mogłaś na bieżąco weryfikować zgodność z pierwowzorem. W ogóle w jednym z wywiadów z Tokarczuk czytałam, że Duszejko miała swój realny pierwowzór. Wybitnie ciekawa historia! 🙂

  • A ja dzisiaj wróciłam z kina i film zupełnie do mnie nie trafił. Tak jak jestem ostatnio bardzo wrażliwa i naprawdę niewiele mi trzeba być poruszoną i wzburzoną, tak tu nie mogłam się w żaden sposób emocjonalnie związać z bohaterką.

    Ale… byłam na seansie z kuzynką, która czytała książkę (ja niestety nie) i jej z kolei film bardzo się podobał. M.in. dlatego, że jest dość wierny książce. Tyle że… od słowa do słowa i szybko znalazłyśmy przyczyny różnic zdań.

    A jedną z nawajżniejszych, o której nie chciałam pisać na fb, by nic nie zdradzać, to to, że nie uwierzyłam w to nawet przez chwilę, że to właśnie zwierzyna może mścić się za zbrodnie dokonywane przez myśliwych.

    • To akurat prawda, że ten wątek ze zwierzyną mordującą ludzi był mocno naciągany. Ale dzięki temu (oraz dzięki ekspresji wypowiedzi podczas zeznań) wizerunek nieźle kopniętej Duszejko był wiarygodny i nikt nie brał jej na poważnie.

      Dla mnie totalnie odrealnione było też zakończenie (ta sielanka na wsi), ale film podobał mi się bardzo. Chociażby dlatego, że poruszył taki temat. To aż niewiarygodne, że prace nad tą produkcją zaczęły się 4 lata temu i tak idealnie trafiły w dzisiejszą sytuację (braku) ochrony przyrody…

  • Bardzo chętnie obejrzę ten film, jak tylko będzie taka możliwość. Pozdrawiam serdecznie z Wietnamu 🙂

    • Pewnie w Wietnamie o taką opcję byłoby trudno 🙂
      Dziękuję i również pozdrawiam serdecznie!

  • Witaj w klubie osób wysoko wrażliwych (z WWO – tak nas ładnie sklasyfikowano w psychologii 😉 )! Przyznam, że parę razy sama sobie zasłaniałam oczy w trakcie seansu, ale zgadzam się, że w ostatecznym rozrachunku przemoc zaserwowano nam w takich ilościach, w jakich była niezbędna.
    I ja również bardzo się cieszę, że współautorką scenariusza była sama Tokarczuk – fantastycznie widać na ekranie tę owocną współpracę na linii pisarka-reżyserka 🙂 Myślę, że twórcy, którzy podejmują się adaptacji utworów literackich w filmie, powinni dążyć do zaangażowania ich autorów w proces powstawania. O ile oczywiście ci jeszcze znajdują się wśród żywych 😉

    • O, a ja nawet nie wiedziałam, że tak to się ładnie nazywa w psychologii! 😉

      Masz rację – jeśli tylko jest to możliwe, twórcy robiący filmy na podstawie książek, powinni sięgać po opinię (albo współudział) autorów. Dzięki temu wiadomo, że nie będzie ściemy. Tej książki akurat nie czytałam, ale zamierzam nadrobić.

  • Gosia

    Ja też należę do osób wysoko wrażliwych.Zastanawiam sie nad tym filmem czy dam radę.

    • Myślę, że spokojnie dasz radę, a film jest zdecydowanie warty zobaczenia. Tak jak napisałam w tekście – twórcy wzięli pod uwagę wrażliwą publiczność i zdecydowanie stanęli po właśnie tej „wrażliwościowej” stronie barykady.

  • Super dzieciaczki

    Nie lubię tego typu filmów i nawet nie przyszło mi do głowy żeby się wybrać

    • Wiadomo – nie każdy lubi takie kino.

  • Nie oglądałam jeszcze tego filmu, ale bardzo lubię filmy pełne kontrastów. Słyszałam od kilku osób, że niektóre sceny były naciągane, ale dopóki sama go nie obejrzę, to się nie wypowiem 😛 Myślę, że zostały poruszone w nim ważne problemy o których warto dyskutować.

    • Fakt, niektóre sceny są lekko przegięte, ale też mogło tak być dlatego, że nie ma scen „z życia” (mam na myśli samo strzelanie na polowaniach). Bardzo polecam Ci ten film! Mimo pewnych niedociągnięć zdecydowanie warto go zobaczyć.

  • Sylwia Antkowicz

    Temat bardzo potrzebny. I o ile polowanie na dzikie zwierzęta wydaje nam się odległe i często nie myślimy o losie zwierząt, których się boimy czy które nie mają właścicieli to jednak gdy ginie nasz pies/kot daje nam to do myślenia.

    • To prawda. Jest jakaś wielka niesprawiedliwość w tym, że jedne głaszczemy i kochamy, do innych strzelamy i obdzieramy je ze skóry… 🙁

  • Nie słyszałam o tym filmie, ale biorąc pod uwagę tematykę, chętnie obejrzę. A do tego połączenie Olgi Tokarczuk i Agnieszki Holland! To musi być naprawdę film z niezłym klimatem 🙂

    • To prawda! Warto nie tylko ze względu na tematykę, ale i przepiękne plenery! A duet tych dwóch Pań naprawdę okazał się udany.

  • Agnieszka Holland juz raz pokazała mi, że potrafi tworzyć dobre kino. Tym razem jednak najpierw przeczytam książkę Olgi Tokarczuk, bo już mam ja na półce, a następnie wybiorę się na film. Pozdrawiam

    • Myślę, że to zdecydowanie dobra kolejność. U mnie niestety będzie odwrotnie. Ale nie żałuję, że zobaczyłam ten film. Pozdrowienia serdeczne!

  • AnetaNieZajac

    Mi się bardzo podobał. Był nieco baśniowy, do tego rewelacyjne plenery, bardzo dobra gra aktorów (odczarowany Zborowski), a mówił o ważnych rzeczach i jakaś tam ta zagadka była. Na pewno będzie budził kontrowersje, ale ja nie wyszłam z kina z poczuciem, że zmarnowałam pieniądze.

    • Te plenery i baśniowa otoczka rzeczywiście zrobiły robotę. A Wiktor Zborowski był cudowny w roli grzybiarza 🙂

  • Poczekam aż będzie w tv. Niestety, za rzadkobchodze do kina, ale raczej tego filmu bymnnie wybrala.

    • Pewnie niedługo pojawi się na dvd, a potem już w telewizji. Jak będzie okazja – polecam jednak go obejrzeć.

  • Jestem Biologiem, z wykształcenia. Gdyby nie bardzo agresywne zaangażowanie się pani Holland w politykę, pewnie poszedłbym na ten film. Tym bardziej, że byłem oczarowany czarodziejskim ogrodem. Głupota pani Holland.

    • Ja zupełnie nie interesuję się działalnością polityczną ludzi kultury – staram się skupiać wyłącznie na ich „robocie”. A ta w tym przypadku jest naprawdę porządnie zrobiona. Myślę, że Pan znalazłby w tym filmie parę interesujących wątków. Główna bohaterka spotyka m.in. biologia z Czech i razem prowadzą w lesie badania terenowe – to tak obok wątku głównego. I jeszcze te piękne plenery! Bardzo zachęcam do obejrzenia tego filmu – mimo wszystko.

  • Racja. Kiedyś relacje człowieka i przyrody wyglądały zupełnie inaczej – zapewne stąd te obrzędy związane z pokotem. Tylko dziś jest to po prostu groteska – chwalenie się swoimi zdobyczami i celnością swojej lufy. Strasznie mnie to irytuje, bo widzę, co wyprawiają myśliwi i jak instrumentalnie traktują zwierzęta. Już pomijam samo zabijanie, bo to akurat dzieje się każdego dnia w każdej ubojni, ale cała ta „chwalebna” otoczka i sportowa rywalizacja są dla mnie zupełnie nie do ogarnięcia.

  • Mnie sam zwiastun zaintrygował, ale niestety albo stety, nie jestem w stanie oglądać cierpienia zwierząt, ani na żywo, ani na filmie. Więc doszłam do wniosku, że nie jest to propozycja dla mnie.

    • Wiesz co, ja mam dokładnie to samo – dlatego bardzo bałam się iść na ten film. Ale okazało się, że autorzy wzięli pod uwagę właśnie taką publiczność i nie ma epatowania krwią i cierpieniem (chociaż oczywiście, zupełnie uciec się od tego nie dało…)

  • Wychowałam się na wsi, więc ze zwierzętami „za pan brat”. Karmiłam małe liski… nie wyobrażam sobie skrzywdzić małego bezbronnego zwierzaka. Fakt, lisy mordują kury, nie mówię, że są niewinne. Ale taka jest kolej rzeczy. Moim zdaniem trzeba żyć w zgodzie z naturą. Natura sama zadba o to, żeby panowała równowaga.
    Film chętnie obejrzę. Ciekawa jestem tej historii

    • Jeśli masz takie podejście do świata i zwierząt – koniecznie zobacz ten film. Opowiada właśnie o życiu w zgodzie z przyrodą. A w kontrze kompletne jej degradowanie. I lisia ferma też…

  • Polka Dots

    Od chwili, gdy zobaczyłam po raz pierwszy zwiastun, bardzo dużo czytałam o tym filmie. O dziwo znalazłam pełno wątków feministycznych: kobieta – natura vs mężczyzna – patriarchat w imię tradycji zabijający bezbronne istoty.
    Boję się tego o czym pisałaś, że będzie tu zarysowany prosty podział społeczeństwa na dobrych i złych. Dla mnie układanie martwych zwierząt które się przed chwilą zabił (dla własnej przyjemności, ponieważ myśliwi to zazwyczaj bogaci panowie, którzy chcą się poczuć jak w Panu Tadeuszu. Nie polują po to aby nakarmić rodzinę) to kpina.Szanujesz przyrodę to jej nie niszcz.
    Co do filmu – jestem ciekawa i na pewno zobaczę. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła.
    Pozdrawiam serdecznie:)
    Anna

    • Bardzo się cieszę, jeśli zachęciłam Cię do obejrzenia filmu. To prawda – świat jest tu bardzo wyraźnie podzielony, ale wynika to z podejścia autorek scenariusza – postanowiły, że nie będą wybielać tych, którzy tak udowadniają swoją „męskość”. Masz rację – kładąc swoje łupy chcą sobie i światu pokazać, jak to panują nad przyrodą. Fajnie, że przy okazji dotknięto tematu ferm futrzarskich – najwyższy czas, żeby w końcu coś tu się zmieniło…

      • Anna Maria Kunsztowicz

        Książka kupiona, więc zabieram się do lektury. Tak z innej beczki… wybierasz się może na „Amok”?Jestem ciekawa Twojej opinii:)
        Pozdrawiam
        Polka-dots.pl

        • „Amoku” nie widziałam i słyszałam o nim raczej kiepskie opinie. Obawiam się, że w najbliższym czasie nie dam rady go zobaczyć…
          Jeśli Ty byś zobaczyła – koniecznie daj znać, czy warto! 🙂

          Pozdrowienia serdeczne!