Tchakon – inspiracje schowane do plecaka

tchakon

Ela to moja koleżanka z prehistorycznych, socjologicznych czasów i właścicielka marki Tchakon. Powiedziała mi kiedyś, że nie nadaje się do pracy na etacie. Wie, bo próbowała i nigdy nie udało jej się zagrzać miejsca w pracy na dłużej. W pewnym momencie doszła do wniosku, że nie interesuje ją typowa „ścieżka kariery” i postanowiła działać na swój rachunek – dosłownie i w przenośni. Pół roku później opowiedziała mi o swojej pracy i pasji, którą okazało się projektowanie plecaków i toreb.

Poszukiwanie własnej drogi nie jest łatwe. Chyba niewiele osób od razu wie, co chce w życiu robić i co osiągnąć. Ty wpadłaś na to dość szybko.

Dobrze wiesz, że jestem nomadą. Lubię ciągle zmieniać miejsce, doświadczać nowych rzeczy, uczyć się. Żeby żyć, ciągle potrzebuję nowych inspiracji i jakiegoś impulsu. Rzeczywiście, impuls pojawił się dość szybko i całkiem nieźle na tym wyszłam. Kilka razy podejmowałam pracę, męczyłam się pracując na etacie i generalnie nie miałam zbyt wiele szczęścia do pracodawców. Wszystkie doświadczenia, które po drodze się zdarzały połączyły się w całość, która przyjęła formę plecaka.

Trzeba przyznać, że dla podróżniczki to gadżet idealny. Od razu wiedziałaś, jak będą wyglądały Twoje plecaki?

Oczywiście. Miały być wypadkową mojego stylu – koniecznie zrobione z dobrych materiałów. Nienawidzę sztucznych tworzyw, na przykład skóropodobnych i wielkich logotypów. Wiedziałam, że moje plecaki muszą być dobrze zaprojektowane.

Ela TchakonA nie miałaś obaw związanych z tym, że nie do końca wiesz, jak się projektuje?  

No pewnie, że miałam! Może nawet nie chodziło o samo projektowanie, bo mam dość dobrze rozwiniętą wyobraźnię techniczną, ale kompletnie nie wiedziałam, jak mam stworzyć firmę.

Obstawiam, że szybko rzuciłaś hasło „jakoś się zrobi”…

W pewnym momencie było dla mnie oczywiste i naturalne, że ogarnę to wszystko. Trzeba było szukać rozwiązań, czytać, pytać. Kiedy wpadłam na pomysł założenia tej firmy, jeszcze pracowałam na etacie. Ważne było między innymi to, że obserwowałam, jak mój szef budował swój sukces. Zobaczyłam, że można, jeśli tylko się chce.

Czyli siedziałaś z cielęcym spojrzeniem, wgapiając się w niego i szukając patentu na powodzenie w biznesie?

Na początku było to bardzo cielęce spojrzenie. Ale w końcu zrozumiałam, że to zwykły człowiek. Miał dużo szczęścia w życiu, ale też ciężko zapracował na swój sukces. Wtedy tak naprawdę poczułam, że chcę i mogę to zrobić.

I z dnia na dzień rzuciłaś pracę dla nieostrej jeszcze wizji własnego biznesu?

Tak. Oboje z moim chłopakiem zrezygnowaliśmy z pracy zawodowej. Postanowiliśmy zająć się tym i włożyć w ten projekt 100% swojego czasu i energii. Na początku nie było łatwo – na przykład ciężko było znaleźć materiały. Pierwotny plan był taki, że szyjemy z polskich tkanin, ale nie sądziliśmy, że tak ciężko będzie znaleźć dobry materiał. Wszystkie próbki testowaliśmy na wytrzymałość. I nie chcesz wiedzieć, jakie były to testy… Potem jeszcze przeboje z poszukiwaniem pasków i metalowych zamków, których po prostu nie ma.

Czyli puste półki w 2014 roku.

Dokładnie. I trzeba było sobie z tym poradzić inaczej – poszukać za granicą. W Anglii udało nam się znaleźć i skompletować wszystkie potrzebne elementy i ruszać z produkcją prototypu.

…ale Ty umiałaś wcześniej szyć?

No co ty?! Pewnie, że nie umiałam.

Pani socjolog, która mogła siedzieć w SPSSie i wklepywać dane z badań, pewnego dnia postanowiła, że będzie szyć plecaki nie mając o tym bladego pojęcia. To chyba ta słynna polska ułańska fantazja.

Może zabrzmi to nieskromnie, ale dzięki tej odwadze odkryłam w sobie pewien talent, czy raczej umiejętność. Mam całkiem niezłą wyobraźnię przestrzenną – umiem zaprojektować coś opierając się na niej. W plecakach nie odkryjesz Ameryki: nie może być za duży ani za mały, musi mieć odpowiednie szelki, zapinanie itd. Oczywiście, popełniliśmy sporo błędów, ale wszystko dało się skorygować i znaleźć słynny „złoty środek”. Tak naprawdę cały czas się uczymy.

Waszym flagowym produktem są plecaki, ale pojawiły się też torby. Będziecie wprowadzać do swojej oferty kolejne produkty?

Na pewno pojawią się etui na tablety, ale w tym momencie jesteśmy na etapie tworzenia prototypów.

Podczas tych wszystkich „schodów” nie miałaś momentów zwątpienia?

Pewnie, ze miałam! I powiem Ci, że one pojawiają się cały czas. Na szczęście nie są skuteczne. Najfajniejsze jest to, że jeśli czegoś naprawdę chcesz i wiesz, że chcesz, to idziesz do przodu.

Tchakon to twój sposób na życie?

I tak, i nie. Przecież mnie znasz. Jeszcze mam milion pomysłów i mniej więcej tyle samo rzeczy do zrobienia. Miewam takie momenty, że mówię „k****, tego nie mam, tamci zawalili termin, materiały nie przyszły itd”. Minusem jest też to, że cały czas pracuję w domu, więc jestem w pewien sposób odseparowana od ludzi.

Ale chyba ogólny bilans wychodzi mocno na plus.

Bilans jest taki, że mam Tchakona!

Tchakon

Tchakon

Tchakon

Zobacz również

  • P.

    Fajny wywiad :). Oby więcej takich rozmów z ciekawymi ludźmi 😉

  • Dzięki! Kto wie, może znowu coś się wymyśli 😉

  • fajny wywiad, super plecaki! 🙂

  • Babeczki kibicuję wam obu nieustannie:)

    • Dzięki przeogromne! cóż można dodać – to działa w dwie strony! 🙂