Warszawa Słonimskiego to książka, która pokazuje nie tylko twórczość skamandryty, ale i jego przywiązanie do stolicy. Znany był jako miłośnik Warszawy, ale ilość warszawskich wątków w jego twórczości jest zaskakująca. Właśnie na ich podstawie, w 40. rocznicę śmierci pisarza powstała „Warszawa Antoniego Słonimskiego. Portret miasta w zwierciadle literatury” Tomasza M. Lerskiego.
„Warszawę i postać Antoniego Słonimskiego traktować można jak dwie połówki tego samego jabłka. Czym byłby warszawski etos, zwłaszcza dotyczący czasu drugiej wojny światowej, bez poezji Słonimskiego, czym byłby dorobek twórczy Poety bez Warszawy?” – takie pytanie zadaje sobie, czytelnikom i historii literatury autor publikacji. Tomasz M. Lerski znalazł chyba najlepszą formę upamiętnienia pisarza,który pałał do Warszawy miłością ogromną. Książka wydana przez Państwowy Instytut Wydawniczy jest tego dowodem.
Publikacja ma charakter antologii, której tematem i wspólnym mianownikiem jest obraz Warszawy widziany oczami i opisywany piórem Słonimskiego. Tomasz M. Lerski zebrał fragmenty tekstów skamandryty, w których w roli głównej, drugoplanowej lub jako tło pojawia się właśnie Warszawa. Podejrzewam, że większość z nas nawet nie miała pojęcia, że przewijała się się ona w jego twórczości aż tak często. Autor „Warszawy Antoniego Słonimskiego” starannie wybrał felietony, wiersze, opowiadania, teksty satyryczne i kabaretowe, wspomnienia oraz artykuły drukowane w literackich pismach. Dzięki różnorodnemu charakterowi tekstów czasem poznajemy miasto na poważnie, innym razem z przymrużeniem oka (często z komentarzami dotyczącymi spraw społecznych i politycznych) albo w sposób liryczny i refleksyjny.
Zupełnie nieprzypadkowo poznajemy poprzez te fragmenty także samego Słonimskiego. Chociaż nie ma tu szczegółów z jego bogatej biografii (opowieści i anegdot dotyczących jego prywatnego życia najlepiej szukać u innych), możemy całkiem sporo dowiedzieć się o nim samym, jego rodzinie, poglądach i refleksjach. Nie brakuje kontekstów towarzyskich, wątków historycznych (trudno nie wspomnieć o wojnie) i zmieniających się uwarunkowań społecznych.
Tyle jest u Słonimskiego przemyśleń, wspomnień i ocen, że nie można nazwać tego portretu miasta mianem bezrefleksyjnego. A co za tym idzie – nie jest Słonimski w Warszawę po prostu zapatrzony. Widzi to, co dobre i piękne, ale ma też sporo uwag i niepochlebnych opinii. Jest bacznym i często krytycznym obserwatorem. Po powrocie z emigracji ogląda rozmiary wojennych zniszczeń, ale cały czas ma nadzieję na odrodzenie wspaniałej Warszawy. Być może właśnie dlatego tak dużo wspomina, opowiada, opisuje miejsca, które zniknęły. Przy tym wszystkim widzi zawiłości przemian, groteskowe zachowania władz, decydentów i grzechy lokalnej społeczności.
„A potem białoskórnik znowu był trochę ordynarny i mówił, że trzeba zmienić całą tabelkę od siedmiu grzechów głównych i dodać tam głupotę na miejsce lenistwa, bo lenistwo mniej strat może spowodować niż głupota, a nawet czasem jest wskazane. Także samo trzeba zmienić grzech obżarstwo na grzech okrucieństwo, bo obżarstwo jest w zaniku z powodu przekrojowej cud dyjety, a okrucieństwo postępowo wzrasta.”
Na szczęście autor książki nie zostawia nas na pastwę naszej (nie)wiedzy i wycinków z twórczości skamandryty. W temat wprowadza czytelników wstęp, w którym Tomasz Lerski tłumaczy, dlaczego Warszawa jest tak ważna w twórczości Słonimskiego i jak to się stało, że pisarz był tak skutecznym kronikarzem jej burzliwych losów. Za to na końcu książki znajduje się wspomnieniowe posłowie, które napisał Józef Hen. Mają one charakter klamry spinającej tworzące publikację fragmenty tekstów. Dodatkowo wszystkie cytaty posiadają rozbudowane przypisy autorstwa Lerskiego, który dzięki temu kreśli konteksty i pomaga odnaleźć się w słonimsko-warszawskiej rzeczywistości. Pojawiają się tu informacje o teatrach, kabaretach, kultowych miejscach, nieistniejących już kamienicach i ludziach, o których opowiadał w swoich utworach Słonimski. Tak naprawdę ta książka to opowieść nie tylko o samej Warszawie, ale też o historii Polski. I to spisywana na przestrzeni przeszło pięćdziesięciu lat.
„Pytali mnie często moi przyjaciele zagraniczni o sekret naszego przywiązania do Warszawy. Macie takie piękne miasta, jak Kraków, a ciągle mówicie o tym smutnym, brudnym mieście, jakim jest wasza stolica. Cóż miałem odpowiedzieć? Gdy pokażecie obcemu fotografię waszej matki, dostrzeże on tylko zmarszczki na twarzy lub ręce pracą zniszczone. My widzimy wciąż jeszcze młodą twarz Warszawy”.