Podobno nie powinno się oceniać książki po okładce – jak najbardziej się z tym zgadzam. Ale o płytach nic takiego nie słyszałam, więc pozwoliłam sobie sięgnąć po płyty z cyklu „Proste historie” zachęcona właśnie ich graficznym anturażem. Dzięki temu poznałam niezwykle wciągające Proste historie o miłości, rozstaniu, tęsknocie i tańcu.
Uwielbiam tematyczne playlisty – sama chętnie takie tworzę gdy tylko mam chwilę czasu. Wydawać by się mogło, że o miłości wszystko już zostało powiedziane, a raczej wyśpiewane – do takich piosenek jesteśmy przyzwyczajeni. Jak pokazał ten wpis, o tańcu także można opowiadać. Ale żeby opiewać rozstanie czy tęsknotę? Pewnie, że można. Na czterech wydanych przez Wytwórnię MTJ płytach z cyklu „Proste historie” nie brakuje czułości, wspomnień, większych i mniejszych wyznań i opowieści.
Autorami tekstów są ci, na który zawsze możemy liczyć, gdy szukamy mądrych słów: Agnieszka Osiecka, Grzegorz Ciechowski, Jacek Skubikowski, Wojciech Młynarski, Joanna Kulmowa czy Bogdan Loebl, ale i przedstawiciele młodszego pokolenia autorów tacy jak Wojciech Krzak i Ralph Kamiński. Melodie także skroili najwięksi – m.in. Jerzy Duduś Matuszkiewicz, Katarzyna Gaetner, Grażyna Łobaszewska, Seweryn Krajewski, Jerzy Wasowski oraz Jerzy Satanowski.
Niewątpliwym plusem kompilacji „Proste historie” jest fakt, że wiele z piosenek zyskała tu zupełnie nowe oblicze. Obok wykonawców, których śmiało możemy nazwać gigantami polskiej sceny (Magda Umer, Grażyna Łobaszewska, Stanisław Soyka, Andrzej Poniedzielski) na trackliście pojawiają się młode, nie do końca znane szerszej publiczności nazwiska. Taki misz-masz daje zupełnie nową jakość i pozwala odkryć piosenki zupełnie na nowo. Oraz poznać te, z którymi osłuchać się nie było wcześniej okazji.
Mnie oczarowało kilka piosenek na tyle, że zapętliłam je w swoim odtwarzaczu na bardzo długo – Monika Borzym w cudownej wersji przeboju z Kabaretu Starszych Panów „Dla Ciebie jestem sobą”, Jacek Skubikowski „Tak brak mi jej” (to chyba rekordzista pod względem ilości odtworzeń), „Taniec pingwina na szkle” duetu Cugowski & Ostrowska, „Niech żyje bal” w wykonaniu uwielbianej przeze mnie Mai Kleszcz czy „Deszcz” z tekstem Gałczyńskiego i muzyką Szpilmana w interpretacji Magdy Umer. Zresztą mogłabym wymieniać jeszcze długo, bo z takimi lirycznymi piosenkami zawsze jest mi po drodze.
Jeśli lubcie składanki, na których znajdują się utwory z różnorodnych klimatów (ale poezja zawsze czai się gdzieś przynajmniej między wersami), śmiało sięgnijcie po „Proste historie”. Najlepsze moim zdaniem są te o tańcu i tęsknocie, ale co tam kto już lubi. Wpadają w ucho i cieszą oko, a chyba o to chodzi.
***
Lubicie tego typu składankowe krążki, czy stawiacie na bardziej jednolite stylistycznie brzmienia?