Sięgając po książkę „Danuta Szaflarska. Jej czas” autorstwa Gabriela Michalika liczyłam na solidną porcję informacji na temat życiowych i artystycznych wyborów oraz losów Danuty Szaflarskiej. Dostałam coś więcej – opowieść, która jest nie tylko biografią niesamowitej artystki, ale także kroniką czasów, w których przyszło jej żyć.
Ponad sto lat życia to mnóstwo czasu, o którym można opowiadać. Gabriel Michalik sięga do opowieści samej Danuty Szaflarskiej zawartych w filmie dokumentalnym „Inny świat” Doroty Kędzierzawskiej, cytuje opowieści jej znajomych, współpracowników i przyjaciół, przypomina sceny z filmów oraz fotografie z przedstawień i sięga po archiwalne wywiady. Z tego wszystkiego kreśli portret artystki wypełniony opowieściami o czasach i ludziach, którzy pojawili się na jej drodze.
W kolejnych rozdziałach książki odwiedzamy rodzinne strony Danuty Szaflarskiej, podpatrujemy, jak kształtowała jej zainteresowanie kulturą mieszkająca w Krakowie babcia, która mawiała, że dzieciom trzeba ukazywać świat kultury, bo nie można wychowywać ich na dzikusów, a także przyjeżdżamy w 1936 roku wraz z młodą Danusią po raz pierwszy do Warszawy (będącej wtedy jednym wielkim placem budowy), w której za chwilę rozpocznie się jej wielka życiowa przygoda z aktorstwem.
Niszcząc wyjściowe pantofelki, przeprawiła się przez gigantyczną kałużę po kładce z desek. Stanęła na skraju Alej Jerozolimskich, nabrała powietrza w płuca i zawołała ni to do Józia, ni do samej siebie, ni to do spieszących nie wiedzieć dokąd przechodniów. – To jest miasto mojego życia! Zakochałam się w Warszawie.
Tak naprawdę chciała zostać lekarką, ale koszty studiów oraz utrzymania poza domem przerosły możliwości finansowe jej matki, która po śmierci męża została sama z dwójką dzieci. Danuta jeszcze w gimnazjum grała w amatorskim teatrze w Nowym Sączu, więc wszyscy spodziewali się, że wybierze szkołę teatralną. Stało się jednak inaczej – rozpoczęła studia w krakowskiej Wyższej Szkole Handlowej. Koledzy zainterweniowali w tej sprawie i dopilnowali, aby znalazła się w Warszawie na egzaminach do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej.
Trafiła przed komisję, w której zasiadali sami giganci teatralnych scen – Leon Schiller, Aleksander Zelwerowicz i Stanisława Wysocka. Nie tylko zdała egzaminy, ale także znalazła się w wąskim gronie piątki (sic!) absolwentów PIST (Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej) obok Hanki Bielickiej, Ireny Brzezińskiej, Jerzego Duszyńskiego i Czesława Kulaka. W czasach studenckich poznała także swojego najważniejszego przyszłego reżysera i przyjaciela, którym był Erwin Axer.
Przez cały życiorys Danuty Szaflarskiej przewijały się wielkie nazwiska, a Gabriel Michalik postanowił przybliżyć nam losy wielu z nich. Dzięki temu powstała książka, która jest nie tylko fascynującym zapisem artystycznego życia jednej z najlepszych polskich aktorek, ale także kroniką stu lat, podczas których żyli i tworzyli ludzie niezwykle ważni dla historii polskiej kultury.
W książce „Danuta Szaflarska. Jej czas” poznajemy nie tylko to, co na scenie, ale także zaglądamy za kulisy jej prywatnego i artystycznego życia. W każdym rozdziale potwierdza się wizerunek niezwykle żywotnej, otwartej na świat i skromnej osoby, której do końca jej dni nie zabrakło charakteru, odwagi ani poczucia humoru.
Na końcu książki znajduje się moja ulubiona anegdota, która zapewne w dużej mierze pokazuje charakter bohaterki książki. Po jednym z jej pobytów w szpitalu, już pod koniec życia, córki zabrały ją do Domu Artystów Weteranów w Skolimowie, aby odpoczęła i nabrała sił. Co jakiś czas zaglądał tam Olgierd Łukaszewicz, który do niedawna pełnił rolę prezesa ZASP. Oto fragment jego opowieści:
Zajrzałem i do Danusi. Zmartwiłem się, bardzo była mizerna. Ale podniosła się na łóżku, wbiła we mnie wesoły wzrok i zapiszczała: Co, Olo, zajęłam ci łóżko? Oboje się serdecznie uśmialiśmy.
Właśnie w Skolimowie, podczas zdjęć do filmu „Jeszcze nie wieczór” Gabriel Michalik miał okazję poznać Danutę Szaflarską (jest autorem książki o Domu Artystów Weteranów). Później widywali się jeszcze co jakiś czas, dzięki czemu opowieść o aktorce zyskała wymiar bardziej osobisty.
Aż trudno uwierzyć, że pierwsza biografia tej artystki ukazała się dopiero teraz – ponad rok od jej śmierci. Prawdopodobnie to efekt jej niechęci do udzielania wywiadów. Opowiedziała o sobie przed kamerą Dorocie Kędzierzawskiej, ale na żadną książkę w stylu wywiadu-rzeki nigdy nie dała się namówić. To dobrze, że powstała książka „Danuta Szaflarska. Jej czas”. Czytanie o stu latach życia wspaniałej aktorki, której losy naznaczone były ważnymi wydarzeniami i wielkimi nazwiskami ze świata kultury to nie tylko przyjemność, ale i prawdziwa lekcja historii.
***
Czytaliście tę książkę? Z jakich ról najbardziej zapamiętaliście jej bohaterkę?
Gabriel Michalik – Danuta Szaflarska. Jej czas
Wydawnictwo Agora, 2018