Do polskich kin wchodzi właśnie film Pokój – najnowszy obraz Lenny’ego Abrahamsona (tego od „Franka”). To poruszająca historia o przezwyciężaniu paraliżującego strachu i o tym, że czasem nie ma powrotu do dobrze znanej, ciepłej i bezpiecznej przeszłości. Nawet wtedy, gdy jest się zupełnie pozbawionym jakiejkolwiek teraźniejszości.
Film opowiada historię pięcioletniego Jacka, który mieszka wraz z mamą w pewnym tajemniczym pokoju. Cały jego świat zamknięty jest w jednym pomieszczeniu, a jedyny kontakt z tym, co na zewnątrz daje mały świetlik umieszczony w dachu. Zresztą Jacka zupełnie nie interesuje to, że istnieje cokolwiek poza jego dobrze znanym i bezpiecznym mikroświatem. Matka opiekuje się nim z wielką troską, a poczucie bezpieczeństwa zaburza tylko Stary Nick, który co jakiś czas odwiedza matkę Jacka. Kiedy przychodzi, chłopiec musi chować się w szafie – może z niej wyjść dopiero po opuszczeniu domu przez tego niezbyt mile widzianego, ale w pewien sposób oswojonego gościa. Trochę ta postać przeraża, ale trzeba ją lubić i doceniać, bo płaci rachunki za prąd i ogrzewanie oraz przynosi jedzenie.
Ma (matka Jacka) w pewnym momencie nie wytrzymuje. Ma dość tego, że od kilku lat tkwi w zamknięciu i izolacji od świata, jest gwałcona i nie może normalnie wychowywać swojego syna. Wpada na pewien dość kontrowersyjny pomysł i wie, że musi zagrać va banque. Uczy Jacka, jak udać martwego i uciec, gdy Nick będzie go wiózł zawiniętego w dywan. Boi się o swoje dziecko, ale zdaje sobie sprawę, że jeśli nie odważy się czegoś zrobić, oboje będą skazani na los więźniów zamkniętych w pokoju. Po dramatycznej akcji ucieczki udaje im się odzyskać wolność. Ale to nie koniec historii.
Okazuje się, że powrót do rzeczywistości nie jest tak udany, jak spodziewała się Ma. Jej rodzice są po rozwodzie i ułożyli sobie życie z innymi osobami. Nie ma już domu, który był wyobrażeniem bezpiecznego świata, a ona sama nie może poradzić sobie z medialnym rozgłosem. Jack trochę lepiej znosi wszystkie nowości, ale bardzo brakuje mu matki, która po próbie samobójczej trafia na dłuższy czas do szpitala. Co ciekawe, tęskni też za pokojem, który trzeba trochę odczarować.
Odpuszczę tu opowieści o środkach filmowego wyrazu, bo tak naprawdę w tym przypadku historia oparta na powieści Emmy Donoghue broni się sama. Została pokazana oszczędnie, za pomocą ciasnych kadrów i z przewagą statycznych ujęć. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim gra aktorska. Nie byłoby tego filmu bez świetnie zagranych ról dwójki głównych bohaterów (Brie Larson i Jacob Tremblay), którzy zostali docenieni za bardzo sugestywne pokazanie emocjonalnej więzi pomiędzy matką a synem. Muzyka, scenografia i montaż pozostają dla nich tylko tłem. Dobrym, bo nie przytłaczającym.
Pokój zdobył już sporo nagród (Złoty Glob, BAFTA, Nagroda Publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym) oraz cztery nominacje do Oskarów – w tym dla Brie Larson w kategorii Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa. Ja za ten film trzymam kciuki, bo moim zdaniem w pełni zasłużył na każdą statuetkę. Głównie za to, że nie jest wyciskaczem łez, tylko mądrze opowiedzianą historią, która do łatwych, lekkich i przyjemnych nie należy.