Rok 2018 przyniósł nam wiele ważnych rocznic. Jedną z nich jest setna rocznica urodzin Stanisława Grzesiuka, którą obchodziliśmy w maju. Z tej okazji powstał film pod wiele mówiącym tytułem „Grzesiuk. Ferajna wciąż gra” w reżyserii Jarosława Wiśniewskiego, który miał premierę 27 listopada w warszawskim kinie Muranów. Dokument ten opowiada może nawet mniej o losach, a bardziej o wrażeniu, jakie wywarła (i nadal wywiera) na wielu ludziach twórczość barda Czerniakowa.
To film – opowieść, który jest hymnem ku czci artysty i człowieka. Z jednej strony opiera się na opowieściach tych, którzy mieli okazję znać Grzesiuka osobiście. Opowiada o nim serdeczny przyjaciel – profesor Józef Rurawski, Eugeniusz Śliwiński, który był więźniem tego samego obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen oraz Bogusław Poniatowski – lutnik, który pamiętał Grzesiuka z czerniakowskiego podwórka. Opowieści te są bywają wstrząsające, zabawne, wzruszające, a innym razem po prostu zaskakujące. To dlatego, że dotyczą nietuzinkowej osobowości.
Ale opowiadają o Stanisławie Grzesiuku także ci, którzy nie mieli okazji go poznać, a którzy są pod wrażeniem jego twórczości i którzy ciągle się nią inspirują. Jan Emil Młynarski ze swoim zespołem Warszawskie Combo Taneczne chętnie sięga po jego piosenki, a z okazji rocznicy urodzin artysty zespół wydał płytę „Sto lat panie Staśku!”, na której znajdują się utwory autorstwa Grzesiuka oraz te, które znane są z jego wykonań. Bardzo ciekawa jest także przedstawiona w filmie historia bandżoli Grzesiuka, którą Młynarski otrzymał od jego rodziny.
O inspiracjach wokół twórczości Grzesiuka opowiadają także olsztyński muzyk Adam Borkułak i Bartosz Janiszewski – autor biografii „Grzesiuk. Król życia”. Natomiast rodzinne wspomnienia odkrywa Izabela Laszuk – wnuczka Grzesiuka, która wraz z wydawnictwem Prószyński i S-ka wydała wznowienia książek dziadka. Świetnym pomysłem realizatorów filmu „Grzesiuk. Ferajna wciąż gra” było obsadzenie w roli narratora samego bohatera, którego głos wyjęty z archiwum Polskiego Radia dał świetne tło dla całości.
Film ten nie jest arcydziełem polskiego dokumentu. Ale jest to film, który opowiada o niesamowitym człowieku i artyście, o którym pamięć sięga o wiele dalej, niż on sam mógłby się tego spodziewać. Jak przyznała wnuczka Grzesiuka – pamięć ludzi to najlepszy pomnik, jaki mógłby sobie wymarzyć artysta.
Największym mankamentem tej produkcji jest fakt, że w zbyt wielu miejscach pojawia się lokowanie serii wydawnictwa Prószyński (po raz dziesiąty oglądanie tych samych okładek jest naprawdę męczące). Ale to ono jest producentem tego filmu, więc uznajmy, że miało do tego prawo.
Tak czy inaczej, zachęcam Was do obejrzenia tego dokumentu. Pozwala inaczej spojrzeć na twórczość, którą przecież każdy z nas doskonale zna. Obecnie grany jest w Kinie Muranów, ale jego dystrybucja ma zostać rozszerzona także na inne miasta. Na spotkanie z twórczością, która trwa i jest popularna mimo upływu lat, zawsze warto się wybrać. Nawet wtedy, gdy irytują zabiegi promocyjne producenta.
***
Lubicie piosenki i książki Grzesiuka? A może jest to ten rodzaj twórczości, który zupełnie do Was nie trafia? Jeśli widzieliście film „Grzesiuk. Ferajna wciąż gra” też koniecznie dajcie znać.