„Przygoda z piosenką” to jeden z mniej znanych filmów w repertuarze reżyserskim Stanisława Barei. Nie wiem, czy zasługuje na miano „polskiego La La Land” (bo hollywoodzkiego hitu nie widziałam), ale myślę, że mógłby zostać tak określony ze względu na ilość muzyki i przedstawioną na ekranie historię. Zaraz się dowiecie, dlaczego warto zwrócić na niego uwagę.
Przy mikrofonie… Miss Polonia
Film „Przygoda z piosenką” jest komedią muzyczną. Powstał w 1968 roku na podstawie operetki „Miss Polonia”, której autorami byli Jerzy Jurandot oraz Marek Sart. W operetkowej (a później rewiowej) wersji tej opowieści główna bohaterka wygrywa konkurs Miss Polonia i zaczyna międzynarodową karierę. W filmie Barei jest początkującą wokalistką, która pierwszy sukces odniosła na scenie Festiwalu w Opolu, a następnie zamarzyła o wielkiej karierze w Europie.
Sięgnęłam po tę produkcję z dwóch powodów – pierwszym był Jerzy Jurandot, a drugim – aktorzy, których Bareja jak zawsze dobrał mistrzowsko. W roli młodej piosenkarki wystąpiła przepiękna Pola Raksa, a w rolę jej ukochanego wcielił się nie mniej rozśpiewany (i rozegrany) Bohdan Łazuka. Sprawcą intrygi i sporego zamieszania jest cwany impresario Drybek, którego zagrał Zdzisław Maklakiewicz, a zakręconą właścicielką pensjonatu była urocza Barbara Krafftówna.
Z Opola do Paryża
Historia jest dość prosta. Mariola Brońska – początkująca wokalistka odnosi sukces podczas Festiwalu w Opolu, gdzie zaśpiewała skomponowaną przez swojego ukochanego piosenkę „Osiołkowi w żłoby dano”. Podczas konkursu zauważa ją cwaniak Drybek, który obiecuje wielką światową karierę. Gwarancją sukcesu mają być oczywiście talent młodej piosenkarki oraz rozbudowane kontakty Drybka w Paryżu.
Wizja sławy i wielkich pieniędzy okazuje się na tyle kusząca, że artystka zostawia w Polsce Piotra – zakochanego w niej kompozytora i jedzie szukać szczęścia w kraju nad Sekwaną. Po pierwszym występie we francuskiej rewii brakuje kolejnych propozycji, pieniądze się kończą, a samozwańczy impresario zupełnie nie sprawdza się w swojej roli. Mariola musi się więc zastanowić, czy będzie próbowała swoich sił na kolejnych castingach, czy wróci do kraju, aby dalej rozkręcać swoją karierę na rodzimej scenie.
Kłamstwo ma krótsze (niż Pola Raksa) nogi
Wszystko idzie nie tak, jak powinno. Dziewczyna nie może znaleźć żadnego sensownego zajęcia, wizja kariery ucieka, agent jest nieudolny, a za pokój w pensjonacie jakoś trzeba zapłacić. Na domiar złego w Paryżu zjawia się Piotr, który dostał tam stypendium naukowe. Mariola nie chce przyznać się do swojej porażki, więc udaje przed nim, że robi wielką karierę i przyjaźni się ze słynną Suzanne Blanche – gwiazdą polskiego pochodzenia wypromowaną przez bardziej skutecznego menadżera Coxa.
Piotr podziwia artystyczny rozmach Marioli i prosi, aby przy okazji przedstawiła go swojej przyjaciółce Suzanne. Dziewczyna nie ma wyjścia – musi poznać Suzanne, która okazuje się przychylną i chętną do pomocy osobą (przynajmniej w pewnym ograniczonym zakresie). Jednak mimo całej serii kłamstw i sprytnych pomysłów młodej wokalistki, prawda o jej mizernych dokonaniach w Paryżu wychodzi na jaw. Co zrobi z tą wiedzą Piotr, dowiecie się z filmu.
Na backstage’u
„Przygoda z piosenką” z pewnością nie jest arcydziełem X Muzy. To lekka, dość banalna opowieść o spełnianiu marzeń i młodzieńczej naiwności – oczywiście z miłością w tle. Piosenki też nie są porywające, ale z pewnością dobrze wpisują się w przedstawioną na ekranie historię. Nie brakuje elementów nieco surrealistycznych – jak Maklakiewicz chodzący po ścianach i suficie (do dziś nie mam pojęcia jak oni to zrobili…).
Jak to u Barei – nie była to wysokobudżetowa produkcja, ale (jak to u Barei) z plejadą doskonałych aktorów. Królem tego filmu był dla mnie cudowny Bohdan Łazuka – świetnie wypadł w roli nieco naiwnego, ale uroczego młodego amanta. Nie wyobrażam sobie też, kto mógłby lepiej niż Maklakiewicz zagrać samozwańczego impresario, ani która aktorka mogłaby skuteczniej niż Barbara Krafftówna wcielić się w pokręconą właścicielkę pensjonatu. Po raz pierwszy oglądałam na ekranie Polę Raksę i już wiem, dlaczego za jej twarz ktokolwiek miałby dać się zabić.
Cała sala śpiewa z nimi
Ekipa Stanisława Barei rzeczywiście część zdjęć kręciła w Paryżu – „Paryski walczyk” Bohdan Łazuka i Irena Santor wytańczyli na tle Luwru, Wieży Eiffla i Placu de la Concorde. A Bareja sam pojawił się na ekranie w roli anonimowego przechodnia (zresztą nie jest to jego pierwszy zakamuflowany występ w filmie). Producentów „Przygody” nie było stać na wynajęcie sali w ekskluzywnej restauracji Le Fouquet’s przy Polach Elizejskich. W imię hasła, że „Polak potrafi” postanowili zrealizować swój plan… kręcąc ujęcia uroczystej kolacji przy zaskoczonych gościach lokalu.
Jest to film muzyczny, więc nie brakuje w nim śpiewu i tańca. Jeśli chodzi o śpiew, głosu Poli Raksie w piosenkach użyczyła Halina Frąckowiak. Na paryskich scenach podziwiamy także Irenę Santor, która zagrała Polkę robiącą wielką światową karierę i która jest wzorem dla Marioli. Natomiast w scenach tańca pojawia się dwójka znanych polskich tancerzy – Gerard Wilk i Krystyna Mazurówna. Tancerka ta niedługo przed kręceniem filmu wyemigrowała do Paryża. Jej początki we Francji wyglądały podobnie do tych, które miała grana przez Polę Raksę bohaterka (a pierwsza propozycja występu pojawiła się po dziewięciu miesiącach pobytu we Francji).
***
„Przygoda z piosenką” mnie nie porwała, ale na pewno okazała się ciekawostką w zestawie filmów Stanisława Barei. Nie przepadam za musicalami, ale postanowiłam obejrzeć tę produkcję ze względu na aktorów – i na nich ani trochę się nie zawiodłam. Widzieliście ten film? Jeśli tak, podzielcie się wrażeniami. Chętnie poznam Wasze opinie.