Jeremi Przybora to dla mnie najważniejsza (obok Jerzego Wasowskiego) postać w historii polskiej kultury. I nie ma w tym cienia przesady – takie miejsce Starsi Panowie Dwaj zajmują w moim osobistym rankingu. Dziś mija dziesiąta rocznica śmierci Starszego Pana B i autora niezliczonej ilości świetnych tekstów, skeczy, dialogów, dzieł scenicznych i książek.
Generalnie rocznica śmierci jako taka nie jest zbyt wesołym powodem do świętowania, jednak w tym przypadku mogę pokusić się o stwierdzenie, że z perspektywy popkulturowej jest zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym i optymistycznym. W dziesiątą rocznicę śmierci Mistrza okazało się, że ludzie pamiętają. I chcą pamiętać.
Wczoraj siedziałam przyklejona do telewizora, bo TVP Kultura dwukrotnie wyemitowała film dokumentalny „Czas Starszych Panów” (to od niego wszystko w temacie Kabaretu i jego twórców się u mnie zaczęło) i koncert z jazzowymi interpretacjami piosenek duetu Przybora-Wasowski. Dziś z kolei Polskie Radio serwowało takie perełki jak „Balladyna 68”, gawędy Przybory i „Powtórka z rozrywki” Artura Andrusa z Kabaretem Starszych Panów w roli głównej.
Nie można nazwać inaczej niż fenomenem zjawiska, z którym mamy w tym przypadku do czynienia. Kabaret, który powstał tak wiele lat temu żyje do dziś i ma się całkiem dobrze. Ciągle wznawiane są kolejne słuchowiska i piosenki, wydawane są książki i płyty, odbywają się przeglądy piosenek autorstwa duetu Wasowski i Przybora oraz tworzone są spektakle (jak „Śpiewnik Pana W”.). Ogromną rolę pełnią tu potomkowie i przyjaciele – na przykład Monika i Grzegorz Wasowscy czy Magda Umer. Ale nie robią tego ot tak, z nudów czy chociażby poczucia obowiązku, bo przecież ktoś chce kupować te wydawnictwa. I często ten „ktoś” podobnie jak ja, poznał Kabaret Starszych Panów przypadkiem i dopiero musiał doczytać o co w tym wszystkim chodziło. A chodziło (i chodzi nadal) o ogromne talenty autorów i aktorów, którzy ten Kabaret tworzyli. Oglądając na DVD Wieczory KSP, czytając książki Przybory i słuchając muzyki autorstwa Wasowskiego zastanawiam się, skąd mogły wziąć się takie talenty. I dlaczego dziś już takich nie ma…