„Verke” to czwarty krążek w dorobku wrocławskiej grupy Miloopa. Musieliśmy na niego czekać aż pięć lat, ale dla członków zespołu zdecydowanie nie był to czas stracony, bo wszyscy udzielali się równolegle w innych projektach. Dziś najważniejsze jest to, że z okazji swoich urodzin zafundowali fanom kolejną porcję muzyki, która sprawdzi się nie tylko w roli ścieżki dźwiękowej do świętowania.
Gdy zobaczyłam na stronie Miloopy informację, że zespół właśnie obchodzi swoje 15. urodziny – mocno się zdziwiłam i przez chwilę zastanowiłam, czy gdzieś nie wkradł się przypadkiem błąd. Drugi odruch był taki, jak u starszych ciotek na widok młodocianego członka rodziny podczas imieninowej imprezy. Może nie przyszły mi do głowy hasła z cyklu „ale już duży wyrosłem” czy „jaki dorodny kawaler”, za to wyrwało mi się w myślach coś na kształt „ależ ten czas szybko leci”.
Zdecydowanie warto było czekać. Czwartym albumem Miloopa udowadnia, że podąża konsekwentnie w wyznaczonym przez siebie kierunku. Znów mamy do czynienia z prawdziwą mozaiką dźwięków z różnych obszarów i stylistyk, choć mi zabrakło tu jazzujących brzmień (które były obecne na dwóch pierwszych albumach „Nutrition Facts” i „Unicode”). Na wydanej pięć lat temu płycie „Optica” wyraźnie do głosu doszła elektronika, która teraz również gra pierwsze skrzypce. A tak naprawdę rządzą tu nie skrzypce, tylko instrumenty klawiszowe oraz mocna sekcja rytmiczna oparta na basie i perkusji. Plus oczywiście wspaniały wokal Natalii Lubrano, który świetnie brzmi w kontrze do elektronicznych dźwięków.
Zespół nadal korzysta z całego arsenału brzmieniowych eksperymentów – we wszystkich 8 utworach zawartych na „Verke” jest to bardzo wyczuwalne. Można wśród nich znaleźć zarówno utwory o piosenkowym charakterze – jak „Get ready” czy „Metafizyka”, które spokojnie mogłyby trafić na radiowe playlisty, jak i kompozycje bardziej gęste brzmieniowo („All Your wants”, „Review Your dream”, „Silent witness”). Ale i tak album ten jest bardzo spójny stylistycznie. Trzeba by było mocno się postarać, żeby rozłożyć go na czynniki pierwsze i wrzucić konkretne utwory do właściwej szuflady. Całe szczęście, że nie ma takiej potrzeby.
Miloopa lubi nie tylko muzyczne eksperymenty, ale także współprace ze świetnymi muzykami. Na krążku można usłyszeć Miłosza Rutkowskiego – perkusistę Narodowego Forum Muzyki oraz szwajcarskiego klarnecistę Claudio Puntiniego. Za produkcję albumu odpowiedzialni byli Radek „Bond” Bednarz oraz Roli Mosimann – producent znany m.in. ze współpracy z Faith No More i Björk, który produkował już poprzedni krążek wrocławian.
Skoro jesteśmy już przy współpracy, nie mogę nie wspomnieć o Lechu Janerce, który wystąpił w teledysku do „Get ready” w dość niecodziennej roli. Klip został nakręcony we Wrocławskim Parku Przemysłowym, w którym dziesięć lat temu muzycy Miloopy poznali Janerkę (i nawet przejęli jego salę prób).
Album dostępny jest na płycie CD, na tradycyjnym winylu oraz na specjalnym kolekcjonerskim wydaniu zapakowanym w ręcznie wykonane miedziane opakowanie. Ta ostatnia wersja powstała w 99 egzemplarzach i została zaprezentowana na specjalnych pokazach w różnych miastach Polski. Koncertowa premiera albumu odbędzie się we Wrocławiu na Eklektik Session 19 czerwca. Ja z pewnością będę się rozglądała za koncertami, bo trudno by było odmówić sobie przyjemności usłyszenia „Verke” na żywo.