Saturn i Mel – czy warto dać się rozerwać?

Saturn i Mel - spektakl w Klubie Komediowym

Nie da się ukryć, że na blogu zdecydowanie częściej pojawiają się teksty dotyczące przeszłości, niż przyszłości. Zdarzają się jednak powody, aby od czasu do czasu zmienić tę zasadę. Jednym z nich jest spektakl „Saturn i Mel, czyli człowiek, który chciał być rzeczą”, który grany jest w warszawskim Klubie Komediowym.

Macie czasem wrażenie, że nadmiernie przywiązujecie się do rzeczy? Podejrzanie ważną rolę w Waszym życiorysie pełni żelazko, z atencją graniczącą z obsesją obsługujecie piekarnik, uwielbiacie podglądać robota sprzątającego, a wokół telewizora znajduje się nie półka pod RTV, tylko ołtarzyk? Jeśli Wam się to nie zdarza, ale chcielibyście sprawdzić, co by było gdyby…

„Saturn i Mel, czyli człowiek, który chciał być rzeczą” to spektakl opowiadający o (delikatnie mówiąc) skomplikowanych relacjach na linii człowiek – człowiek, człowiek – maszyna, zbiorowość ludzi – zbiorowość maszyn i sprzętów. Opowiada także o tym, co się może zdarzyć, gdy ustalony wcześniej porządek i hierarchia w pewnym momencie zaczną wymykać się spod kontroli.

Saturn i Mel - recenzja spektaklu

Przedstawienie określane jest jako futurystyczna afera muzyczna, co zrodziło w mojej głowie mnóstwo pytań o to, czy będę umiała odnaleźć się w tak nowocześnie zapowiadającej się, nomen omen historii. Okazuje się, że ekipa młodych aktorów, która wcieliła się w bohaterów tego spektaklu zabrała zgromadzonych w Klubie Komediowym widzów w niesamowitą podróż nie tylko w przyszłość, ale także w teraźniejszość. Z atrakcjami działów AGD, RTV i hi-tech oraz całym zestawem ludzkich przywar. Tylko zamiast ryku silników z towarzyszeniem salw śmiechu, do których powodów nie brakowało.

Podczas niemalże dwugodzinnego przedstawienia trafiamy do ultranowoczesnego mieszkania młodego małżeństwa – tytułowych Saturna (Michał Meyer) i Mel (Karolina Bacia), którzy w swoim dostatku wiodą pozornie spokojny żywot. To tylko pozory, ponieważ okazuje się, że nowoczesne sprzęty dążą do tego, aby przejąć władzę nad ludźmi. Pewnego dnia u państwa Saturnów zjawia się Albert (Mateusz Kwiecień) z zamiarem podjęcia pracy guwernera sprzętu AGD. Jest zdumiony porządkami w domu, którego rezydentem jest także nieco zwariowany Spirulin Szewczyk (Bartłomiej Magdziarz) – jeden z niewielu domowników będących w stanie utrzymać w ryzach niesforne urządzenia, wśród których prym wiedzie Rozrywacz (Mateusz Lewandowski).

Michał Meyer i Karolina Bacia
Saturn i Mel, czyli Michał Meyer i Karolina Bacia

Ekipa realizująca spektakl „Saturn i Mel” udowodniła, że taką tematykę można przedstawić w sposób niezwykle lekki i żartobliwy. Michałowi Sufinowi – autorowi tekstu i reżyserowi spektaklu przy pracy z pewnością patronowała Satyra , która ostatnio niezbyt często zagląda na teatralne sceny. Dzięki temu śmiech, który co chwila wybucha na widowni nie jest śmiechem pustym, a spektakl nie jest przeintelektualizowany pomimo licznych odniesień do świata socjologii, kultury czy filozofii (Florian Znienacki powinien mieć w Klubie Komediowym tablicę pamiątkową).

W tym spektaklu zagrało wszystko. Świetny tekst, który dał aktorom ogromne pole do popisu (ale z pewnością był też dla nich wyzwaniem), doskonałe kreacje aktorskie – każda z postaci zasługuje na ogromne brawa, rewelacyjna muzyka stworzona przez Bartosza Webera (znanego m.in. z Mitch & Mitch) oraz oszczędna, ale współgrająca z całością scenografia. A do tego klimat Klubu Komediowego, który powoduje, że nie czujemy się jak zamknięci w kapsule czasu.

Oto okazuje się, że świat (nawet ten wypełniony po brzegi pozornie odhumanizowanymi nowinkami technicznymi) nie jest taki zły. A my po prostu powinniśmy się zastanowić, jak się w nim odnaleźć i nie zwariować. W przypadku spektaklu „Saturn i Mel, czyli człowiek, który chciał być rzeczą” przewodników mamy znakomitych.

***

Lubicie filmy, spektakle i książki opowiadające o przyszłości? Czy wolicie nie wiedzieć, co mogłoby (lub może) nas spotkać? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.

A jeśli tylko będziecie mieli okazję – wybierzcie się do Klubu Komediowego na spotkanie z wyjątkową parą i jej nietuzinkowymi towarzyszami.


Fot. Kobas Laksa

Zobacz również

  • naszebabelkowo.blogspot.com

    Fakt. Żyjemy w czasach, kiedy przedmioty zaczynają zastępować relacje międzyludzkie – a będzie pewnie jeszcze gorzej. Chętnie obejrzałabym spektakl, zapowiada się bardzo ciekawie.

    • No właśnie te relacje człowiek-człowiek często zastępowane są (albo przynajmniej zapośredniczane) przez zdobycze techniki. Najgorsze jest to, że tak się dzieje już od najmłodszych lat i rzeczywiście – nie zapowiada się na zmianę tego stanu rzeczy.

  • Brzmi ciekawie! Chętnie wybrałabym się do teatru.

  • Aleksandra R. K. Stupera

    Rzadko czytam książki, które nawiązują do przyszłości 🙂 Jednak ten spektakl wygląda na nawet ciekawy, ale zobaczę, czy się na niego wybiorę.

    • Zachęcam! Oprócz tego, że opowiada o ciekawych rzeczach, to jeszcze zawiera ogromną dawkę śmiechu 🙂

  • Olga Dąbrowska

    Ja zdecydowanie wolę czytać o przeszłości!

    • Ja też na ogół chętniej wracam do tego, co już było. Ten spektakl jest u mnie wyjątkiem 🙂

  • Pewnie, że lubię. Ale to dużo trudniejsze niż tkwienie w tym co znane, co było.

    • Masz rację. Do patrzenia w przyszłość trzeba sporo odwagi.