O tym, że duński reżyser Lars von Trier to prawdziwy oryginał, zapewne nikogo nie trzeba przekonywać. Gdzie się pojawia, zazwyczaj wywołuje skandale, szokuje, bawi lub przeraża. Przez jednych uznawany jest za geniusza, przez innych za manipulatora który wie, jak zrobić wokół siebie szum i zdobyć popularność. Jaki jest prawdziwy Lars? Co spowodowało, że budzi tak sprzeczne emocje?
Nils Thorsen – duński dziennikarz postanowił zmierzyć się z legendą Triera. Przez rok w bardzo różnych okolicznościach spotykał się z reżyserem, obserwował go, zadawał pytania i budował portret, który znalazł się w książce „Lars von Trier. Życie, filmy, fobie geniusza”.
Tylko jak to jest z tym geniuszem? Czy von Trier zasługuje na to, aby go określać? W wieku dwunastu lat zadebiutował przed kamerą – wystąpił w duńsko-szwedzkim serialu telewizyjnym „Hemmelig Sommer”, który cieszył się sporą popularnością. Pojawiły się więc także tejże popularności echa, czyli artykuły i wywiady. Dziennikarzowi pewnego tygodnika początkujący aktor bez cienia wątpliwości wyznał „jestem geniuszem”. I chociaż prowadzący rozmowę dziennikarz śmiał poddać to w wątpliwość, Lars von Trier przez całe swoje życie stara się udowodnić, że tak właśnie jest. I bardzo świadomie buduje swój mit.
Rozprawienie się z tym mitem jest dość trudne, ale nie niemożliwe. I chociaż reżyser wielokrotnie w rozmowach z Thorsenem podkreśla, że dziennikarz jest dla niego kłopotliwym towarzyszem, dociekliwość autora książki wielokrotnie bywa nagrodzona. Von Trier potrzebuje atencji, więc dzieli się szczegółami ze swojego życia, pokazuje elementy swojej rzeczywistości i zdradza filozofię, którą kieruje się podczas tworzenia.
Nils Thorsen przez cały rok odwiedzał go w domu, bywał w jego pracowni, jeździł z nim słynnym golfowym wózkiem, odbierał wraz z nim jego synów ze szkoły i wizytował dom rodzinny pełen pamiątek i wspomnień. Był świadkiem jego furii, twórczych zmagań, zakłopotania wynikającego z drążących do prawdy pytań (szczególnie tych o relacje damsko-męskie), lepszych i gorszych dni. Doświadczył różnych „stanów Triera”, a wszystko to zapamiętywał i układał w katalogi cech, wydarzeń i elementów składających się na życiorys tego barwnego artysty.
Sama nigdy nie byłam w fanklubie Larsa von Triera. Nie reprezentuje on bliskiej mi stylistyki, chociaż bardzo szanuję go za fakt, że potrafi wychodzić w swojej twórczości w nowe obszary, współpracuje z największymi aktorami i konsekwentnie realizuje artystyczne założenia. Na kartach książki „Lars von Trier. Życie, filmy, fobie geniusza” jawi się jako gość z problemami – depresją, nerwicami i licznymi demonami z przeszłości, który jednak potrafi czasem wyluzować (może nie jakoś bardzo, ale chociaż trochę), ma poczucie misji, potrafi być miły, uprzejmy i wrażliwy. Z drugiej strony bywa bezlitosny dla współpracowników, brutalny (wstrząsnęły mną opowieści o mordowaniu na planie filmowym zwierząt i ćwiartowaniu ich zwłok) i bezkompromisowy.
Według powszechnie znanej anegdoty to jeden z wykładowców w Szkole Filmowej wyposażył Larsa Triera w ‘von’, komentując jego snobizm i niekończące się fascynacje germańskością. Na przekór wszystkim Trier przyjął ‘tytuł”.
Autor książki wykonał świetną robotę kreśląc wielowymiarowy portret osobowości, którą nie jest łatwo nie tylko okiełznać, ale także zrozumieć. Nils Thorsen zrobił chyba wszystko, co możliwe, aby poznać prawdę o reżyserze, który obrósł wieloma stworzonymi przez samego siebie mitami.
***
Lubicie filmy Larsa? Co jest dla Was interesujące w jego twórczości? A może omijacie jego produkcje szerokim łukiem? Dajcie znać w komentarzach.