Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski to twórcy kojarzeni dziś głównie z działalnością telewizyjną za sprawą ogromnej popularności Kabaretu Starszych Panów. Jednak ich wspólna przygoda rozpoczęła się w radiu – w rozgłośni radiowej się poznali, nawiązali współpracę i właśnie dla radia stworzyli wespół w zespół mnóstwo słuchowisk, tekstów i piosenek. Teraz Polskie Radio się odwdzięczyło i wydało „Listy z podróży”.
Z „Listami z podróży” spotkałam się do tej pory jedynie w wersji książkowej – kupionej na ulicznym straganie podczas jednej z wycieczek (a jakże!). Błyskawicznie okazało się, że jest to moja ulubiona obok „Memuarów” książka autorstwa Jeremiego Przybory. We wstępie do publikacji autor wytłumaczył, że jest to zapis dialogów przygotowywanych na potrzeby radia, ale nie miałam pojęcia, że „Listy z podróży” przetrwały w wersjach audio w radiowych archiwach. Na szczęście okazało się, że tak – były po prostu „schowane” jako elementy dłuższych audycji satyrycznych „Trzy po trzy”.
Grzegorz i Monika Wasowscy – specjaliści od twórczości Starszych Panów, zadali sobie sporo trudu, żeby przejrzeć zasoby archiwum Polskiego Radia i odnaleźć dźwiękowe pocztówki z podróży Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Udało im się odnaleźć 88 z 95 nagrań czytanych przez Panów A i B. Wszystkie te opowieści w wersji mp3 wraz z dźwiękowymi sygnałami audycji znalazły się na płycie wydanej jesienią 2016 roku przez Polskie Radio.
„O podróżach marzyliśmy z przyjacielem od wczesnego dzieciństwa, a nie podróżowaliśmy dotąd z dwóch przyczyn:
a) wskutek silnego przywiązania do rodziny i –
b) wskutek braku pieniędzy.
Bliższej rodziny nie posiadamy i tym silniej przywiązaliśmy się do dalszej, złożonej z mlecznego rodzeństwa, trzonowych krewnych itp. Pieniędzy natomiast nie posiadaliśmy ani dalszych, ani bliższych”
Jak sama nazwa wskazuje, „Listy z podróży” to zbiór opowieści z większych i mniejszych wycieczek, które odbywają dwaj Przyjaciele. Z powodu niedostatecznego wykształcenia „żyłki podróżniczej” zakres terytorialny tychże wojaży został ograniczony do terenu Warszawy. Co nie znaczy, że dostarczył on ograniczonej liczby wrażeń. Okazuje się, że nawet spacer po parku może obfitować w ciekawe wydarzenia i znajomości.
Panowie zwiedzają poszczególne dzielnice, dociekając ich historycznych losów („List z Bielan”, „List z podróży na Żoliborz”), znane miejsca („List z Ogrodu Saskiego”, „List znad Wisły”), zakłady usługowe („List z piekarni Mastodont”, „List z poczekalni dentysty”) oraz różne przypadkowe lokalizacje, takie jak podwórka, kolejki, dworce i parki. Wszystkie te wycieczki wiążą się nie tylko z przygodami (często na granicy niebezpieczeństwa), ale stają się dla bohaterów prawdziwym studium socjologicznym.
Swoje wrażenia Panowie A i B „kablują” (za pomocą kabla korespondencyjnego) obrazowo opisując słuchaczom oraz czytelnikom swoje wrażenia. Opowiadają o miejscach, w których się znaleźli, wspominają osoby, które spotkali na swojej drodze, przywołują przygody i anegdoty. Reprezentują w tym wszystkim życzliwą, otwartą na świat postawę, którą tak pokochali telepaństwo oglądający Jeremiego Przyborę i Jerzego Wasowskiego w Kabarecie Starszych Panów.
„Nie wiem, czy my mamy coś takiego w oczach, czy gdzie, ale chętnie nas kantują, a ten to już doprawdy po pół godzinie zrobił z nas graniastosłupy, chociaż przez cały czas, zgodnie z przestrogą, strasznie uważaliśmy. Sprzedał nam za grube pieniądze około 50 km makaronu krajowego typu spaghetti w charakterze kabla eksportowego.”
„Listy z podróży” pojawiały się w radiu na początku lat ’60, a więc wtedy, kiedy ich telewizyjna działalność miała się bardzo dobrze, a popularność rosła wraz ze wzrostem ilości telewizorów. Starsi Panowie zaczęli swoją współpracę w radiowym Teatrzyku Eterek, więc możliwe, że czytane w radiu „Listy” były dodatkiem do ich telewizyjnej działalności. Dziś powiedzielibyśmy, że mogły służyć promocji w dodatkowym, posiadającym większe audytorium medium.
Od wielu lat jestem wielbicielką pisarskiej twórczości Jeremiego Przybory, a lektura „Listów” wciągnęła mnie do tego stopnia, że całą książkę pochłonęłam w dwa dni. Są one napisane cudownym, nafaszerowanym genialnym poczuciem humoru autora językiem. Myślałam, że lepiej się tego przedstawić po prostu nie da. Do momentu, aż usłyszałam tę twórczość w wersji radiowej.
Interpretacje obu Starszych Panów sprawiają, że teksty autorstwa Przybory jeszcze zyskują na wartości. Kilka „Listów” jest tak znakomicie opowiedzianych, że powtarzałam je w odtwarzaczu po kilka razy (i nadal to robię, mimo dość dobrej znajomości tego repertuaru). Fragmenty, w których Panowie na melodię „Kalinowych nocy” śpiewają „azbestowe spodnie”, kiedy Jerzy Wasowski cytuje spotkaną w budce telefonicznej kobietę „Jestem klaustrofobka, mam lęk ciasnoty, proszę wyjść” i kiedy obaj Panowie naśladując odgłosy orkiestry dętej wykonywali w duecie „Walca łyżwiarzy” (to chyba początki beatboxu!) mogą doprowadzić do niekontrolowanych wybuchów śmiechu, a nawet do łez. Sprawdziłam.
Historia duetu Starszych Panów zaczęła się w radiu i teraz z niego wraca do nas, chociaż minęło wiele lat od powstania nagrań. Na nasze szczęście, zapisy twórczej działalności Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego cały czas są w archiwach. Mam nadzieję, że znajdą się brakujące „Listy” i za jakiś czas będziemy mogli słuchać całego kompletu. I innych, tak cudownych radiowych zapisów działalności Starszych Panów.
Widać, a raczej słychać, że „kablujący” byli naprawdę zgranym duetem. Zazwyczaj ich wspólna działalność polegała na łączeniu tekstu z piosenkami. Tu jest inaczej, ale sposób przedstawienia historii dowodzi tylko dużego talentu aktorskiego obu Panów. Maria Wasowska, żona Jerzego Wasowskiego wspominała, że tak właśnie wyglądały rozmowy twórców Kabaretu Starszych Panów. Słuchając nagrań jestem w stanie w to uwierzyć.
– A powiedz, ładnie teraz w Saskim Ogrodzie?
– Wiesz, niebrzydko… Ale jak już zobaczyć i umrzeć, to lepiej Neapol…
Jeśli lubicie inteligentny dowcip i życzliwy klimat charakterystyczny dla Kabaretu Starszych Panów, koniecznie sięgnijcie po „Listy z podróży”. A może już je znacie?