Podobno nie zna życia ten, kto nie pracował w gastronomii. I właśnie mniej więcej o tym jest film „Zaklęte rewiry” z 1975 roku oparty na powieści Tadeusza Kurtyki (Henryka Worcella). Ta polsko-czechosłowacka produkcja w reżyserii Janusza Majewskiego zabiera nas na wycieczkę w czasie do lat 30. XX wieku. Zapraszam do odwiedzenia pewnego hotelu i przyjrzenia się rewirom, do których goście nie mają dostępu.
Jakie rewiry?
Przyznam szczerze, że kojarzyłam tytuł tego filmu, ale nie znajdował się na mojej liście „koniecznie do obejrzenia”. Trafiliśmy na niego wraz z P przeglądając ofertę Netflixa. Jako, że akcja wciągnęła nas już od pierwszych minut, zaufaliśmy Januszowi Majewskiemu i daliśmy się wciągnąć w skomplikowany świat międzyludzkich układów, znajomości, konkurencji i kariery, która lubi przechadzać się nawet po trupach.
Film „Zaklęte rewiry” opowiada historię kilkunastoletniego Romana Boryczki (Marek Kondrat), który w poszukiwaniu pracy trafia do restauracji w hotelu Pacyfik odwiedzanej przez wymagających i majętnych gości. Otrzymuje tam intratną posadę pomywacza i ze zdziwieniem obserwuje strukturę swojego nowego miejsca pracy oraz rządzące nim zasady.
Nie wszystko złoto…
Przełożeni obchodzą się z młodym personelem brutalnie. To, co na sali wydaje się wysublimowane, eleganckie i ułożone pod linijkę, na zapleczu okraszone bywa inwektywami, rękoczynami oraz zwalnianiem ludzi bez żadnego wyraźnego powodu czy wytłumaczenia. Roman, mimo że inteligentny i pojętny, także pada ofiarą prześladowań. Wyżywa się na nim przede wszystkim jego przełożony Fornalski (Roman Wilhelmi) – jeden z największych psychopatów wśród personelu.
Chłopak mimo wszystko stara się zacisnąć zęby oraz radzić sobie z patologicznymi układami opartymi na donosach, zastraszaniu i biciu podwładnych. Obserwuje wszystko wnikliwie, zapamiętuje wpadki i zbiera informacje. Jest pojętnym uczniem, więc udaje mu się wspinać po drabinie kelnerskiej kariery. W międzyczasie zdaje ważny egzamin, który daje mu przepustkę do zajęcia wyższych stanowisk w hotelowej hierarchii. Z czasem zapomina też o sytuacjach, w których sam był ofiarą swoich przełożonych i zdarza mu się przenieść złość i frustrację na swojego podwładnego. Jednak splot pewnych wydarzeń każe mu przewartościować swój plan na życie oraz zastanowić się, czy chce w tym wszystkim uczestniczyć za wszelką cenę.
Sąsiedzka współpraca
Januszowi Majewskiemu i całej polsko-czechosłowackiej ekipie kręcącej „Zaklęte rewiry” udało się bardzo wiarygodnie pokazać wydarzenia i zawiłości zawodowych oraz osobistych relacji pokazane w powieści Kurtyki. Na szczęście pośród nielekkich wydarzeń (w końcu to film psychologiczny) pojawiają się w filmie także sceny humorystyczne, które wpuszczają trochę świeżego powietrza do ciężkiego klimatu wypełniającego przestrzenie hotelu Pacyfik.
Spora część zdjęć odbyła się w Miejskim Domu Reprezentacyjnym w Pradze. Okazał się on idealnym miejscem do rozegrania akcji tego filmu, a scenografom (Tadeusz Wybult i Milan Nejedly) udało się stworzyć dla niego bardzo udane tło oddające klimat lat trzydziestych. Wszystko to przeniósł na ekrany operator Miroslav Ondříček.
Mocną stroną filmu jest także obsada. Na ekranie obok wspomnianych wcześniej wspaniałych kreacji Marka Kondrata i Romana Wilhelmiego pojawiają się m.in. Stanisława Celińska, Joanna Kasperska, Zdzisław Maklakiewicz, Tadeusz Drozda oraz czechosłowaccy aktorzy.
Czy warto zajrzeć w Zaklęte rewiry?
Wszystko (włącznie z muzyką Jerzego Dudusia Matuszkiewicza) skomponowane jest tu naprawdę harmonijnie, a akcja wciąga od pierwszego momentu aż do ostatnich minut. Warto obejrzeć ten film. Jeśli nie po to, aby przenieść się do lat trzydziestych i popatrzeć na ówczesną rzeczywistość (w końcu nie każdego kręcą takie rzeczy), to chociaż po to, aby docenić, że nikt na korytarzu w pracy nie okłada nas pięściami.
Gdybyście mieli ochotę na seans, dobra wiadomość jest taka, że produkcja dostępna jest w zrekonstruowanej cyfrowo wersji na Netflixie oraz na YouTube na kanale Studia Filmowego TOR.
***
Widzieliście „Zaklęte rewiry”? Lubicie produkcje pokazujące rzeczywistość sprzed dziesięcioleci albo wieków, czy bardziej Wam po drodze z współczesnymi (albo przyszłymi) czasami?
Jeśli chętnie oglądacie filmy w klimatach retro, zapraszam do odwiedzenia poprzednich RetroSeansów. Z pewnością znajdziecie tam coś dla siebie.
—
Zdjęcia: Screeny z filmu „Zaklęte rewiry”, produkcja Studio Filmowe TOR