Ella Fitzgerald. Z Harlemu do Białego Domu – jak na pierwszą damę przystało

Ella Fitzgerald to jedna z najwybitniejszych wokalistek jazzowych wszech czasów. Pomyślałam, że z okazji stulecia jej urodzin przygotuję tu playlistę złożoną z jej piosenek. A potem doszłam do wniosku, że w sumie rzadko się o niej mówi, pisze i wspomina. Dlatego dziś garść informacji o cudownej Elli – oczywiście z przepięknymi piosenkami w tle.

O tym, że Ella Fitzgerald wielką wokalistką była, wie zapewne większość z nas. W moim przypadku przedmiotem uwielbienia dla niej jest oczywiście talent (na moim osobistym podium zajmuje pierwsze miejsce obok Billie Holiday) oraz… nazwisko. A tak na poważnie – historia życia Elli do szczególnie sielankowych i cukierkowych nie należała. Ale wielu jej przyjaciół, znajomych i współpracowników podkreśla, że mimo problemów w życiu osobistym i trudnych momentów (związanych m.in. z kłopotami zdrowotnymi), artystka zawsze zachowywała pogodę ducha. A swoim talentem i podejściem do muzyki w pełni zasłużyła na miano „Pierwszej damy piosenki”.

Ella Fitzgerald - życiorys


Narodziny przyszłej gwiazdy

Ella Jane Fitzgerald urodziła się 25 kwietnia 1917 roku w Newport News w stanie Wirginia. Nie zaczęło się zbyt szczęśliwie, bo jej rodzice rozstali się krótko po narodzinach córki. Matka Elli wraz ze swoim nowym partnerem i córką wyjechała wkrótce do Nowego Jorku. Relacje małej z ojczymem nie układały się najlepiej. Nie przejmował się nią także wtedy, gdy na atak serca zmarła jej matka. Wtedy 15-letnią dziewczynę przyjęła pod swój dach mieszkająca w Harlemie ciotka.

Ella od zawsze uwielbiała muzykę. Słuchała radia i płyt – najchętniej nagrań Louisa Armstronga, Binga Crosby’ego i The Boswell Sisters. Jako nastolatka spędzała czas włócząc się z innymi biednymi dzieciakami po ulicach Harlemu. Marzyła o tym, żeby zostać tancerką, ale życie zweryfikowało jej plany.


Zwykła dziewczyna o niezwykłym głosie

W listopadzie 1934 roku wystąpiła w konkursie dla młodych talentów w Apollo Theater. Ubrana w pożyczoną od koleżanki sukienkę i męskie buty 17-latka marzyła o tym, o czym marzyło wiele czarnoskórych dzieciaków z Harlemu – o wielkiej karierze, sławie i pieniądzach. Swoim wykonaniem piosenek ulubionej Connee Boswell zachwyciła jurorów konkursu. Jej występu wysłuchał wtedy także znany kompozytor i muzyk Tiny Bradshaw, który natychmiast zaproponował jej współpracę. Niedługo później poznała perkusistę Chicka Webba, a efektem ich współpracy był przebój „A tisket, a tasket”.

Niespełna dziesięć lat od debiutu w Apollo Theater Ella koncertowała już w wielu klubach i salach widowiskowych. Dużym sukcesem okazały się jej recitale w ramach cyklu „Jazz at the Philharmonic”. Kariera wyraźnie nabrała tempa.

Wraz ze zmianą trendów w muzyce zmieniał się także sposób jej śpiewania. Era świetności swingu skłoniła ją do wokalnych eksperymentów, na które miał wpływ także bardzo inspirujący Ellę w muzycznych poszukiwaniach Dizzy Gillespie. Jednym z jej największych ówczesnych sukcesów było określenie jej wydanej w 1945 roku płyty „Flying Home” najbardziej wpływowym jazzowym albumem dekady przez redakcję „New York Timesa”.


Scat–woman

Ella Fitzgerald zapisała się w historii muzyki nie tylko jako świetna wokalistka śpiewająca jazzowe i swingowe piosenki, ale także jako jedna z pionierek stylu scat (do rozwijania tego rodzaju wokalistyki bardzo zachęcał ją wspomniany przed chwilą Dizzy Gillespie). Scat polega na naśladowaniu głosem dźwięków wydawanych przez instrumenty. Środek ciężkości z interpretacji tekstu automatycznie przenosi się wtedy na dźwięk i rytm. Ella posługiwała się tym stylem w mistrzowski sposób – aż w końcu ta forma muzycznej improwizacji stała się jednym z jej znaków rozpoznawczych.


Ella w konstelacji gwiazd

Nie tylko inspirowała się największymi, ale także z największymi współpracowała. Nagrywała i koncertowała z takimi gigantami, jak Frank Sinatra, Nat King Cole, Cole Porter, Lou Levy, Benny Goodman czy Louis Armstrong. Z Armstrongiem stworzyła „jazzowy dream team”, który wydał dwie świetnie przyjęte płyty „Ella and Louis” oraz „Ella and Louis Again”.


Życie prywatne

Jak to w wielu takich przypadkach bywa, sukcesy na polu zawodowym nie zawsze idą w parze z udanym życiem uczuciowym i rodzinnym. Artystka większość życia spędzała w trasach po całym świecie. Miała dwa nieudane małżeństwa, nie doczekała się także potomstwa.

W latach osiemdziesiątych dopadły ją kłopoty zdrowotne. Pojawiły się pierwsze problemy z głosem, a cukrzyca zaczęła wyniszczać jej organizm – doprowadziła do utraty wzroku oraz amputacji nóg. Ella Fitzgerald zmarła 15 czerwca 1996 roku w swoim domu w Beverly Hills w wieku 79 lat.


Ale to nie koniec

„Pierwsza dama piosenki” zapisała się w historii muzyki dzięki wspaniałemu stylowi śpiewania i oczywiście niesamowitemu głosowi. Była podziwiana za czystość dźwięków, znakomitą dykcję i wybitny swingowy feeling. Zapełniała po brzegi sale koncertowe na całym świecie, śpiewała dla królów i polityków (gościła w Białym Domu za czasów trzech różnych prezydentów), była obsypywana tytułami, honorami i nagrodami (do najważniejszych należy aż 13 statuetek Grammy!). Otrzymała też tytuł doktora muzyki Uniwersytetu Yale.  A co najważniejsze – zapracowała sobie na miano legendy jeszcze za życia.

Powtarzała, że śpiewa tak, jak czuje – tę szczerość w jej głosie wyczuli słuchacze. I pokochali ją tak, jak ona pokochała muzykę. Z wzajemnością.

***

Ten duet z Sinatrą należy do moich ulubionych piosenek w wykonaniu Elli. A Wy lubicie jej głos i styl śpiewania? Jeśli macie swoje ulubione utwory w jej wykonaniu – podrzućcie w komentarzach.

Gdybyście byli zainteresowani życiorysem tej artystki, sięgnijcie koniecznie po książkę „Ella Fitzgerald” autorstwa Stuarta Nicholsona (w Polsce wydało ją Wydawnictwo Prószyński i S-ka).

Zobacz również

  • Ella Jane Fitzgerald to wspaniała ponadczasowa artystka – naprawdę piękny głos, zaśpiewała kultowe piosenki 🙂 Bardzo ciekawy rozśpiewany tekst 🙂

    • Dziękuję! Uznałam, że setne urodziny to dobry moment, żeby trochę o tym cudzie wokalistyki poopowiadać. Najchętniej wpakowałabym tu ze sto piosenek 😉

  • Piekny miala glos i trudne zycie :/ Warto wspominac takie prawdziwe gwiazdy 🙂

    • To prawda. Łatwo nie miała, ale stała się legendą. Mogę się w niej zasłuchiwać bez końca! 🙂

  • Nie znałam wczesniej tego głosu, a szkoda. Moje uszy tyle straciły. Już to nadrabiam. 🙂 Fajnie, że o niej napisałaś. Mam wrażenie, że w ogóle jazz jest traktowany po macoszemu. A radio to tylko pogłębia. Lepiej przecież puścić jakiegoś Donatana niż to, co naprawdę jest wartościowe. Dodaje do ulubionych. 🙂

    • Bardzo się cieszę, że Ella przypadła Ci do gustu. Masz rację – pisze się teraz o takich artystach zdecydowanie rzadziej, bo gawiedź woli w radiu co innego (i kompletnie nie zastanawia się nad tym, czego słucha). Całe szczęście, że są takie osoby jak Ty, które są ciekawe nowych-starych dźwięków i chętnie poznają inne nich dotychczas rzeczy. Dzięki! 🙂

  • Jak syn malutki i nie mógł się uspokoić z nadmiaru emocji zabawowych puszczaliśmy mu piosenki jej wykonania, natychmiast błogo się zasłuchiwał. Co ciekawe, także dziś chętnie jej słucha. 🙂
    Bookendorfina

    • Wow! Jestem pod wrażeniem! Idealna opcja do kształtowania gustu i wrażliwości od samego startu (co, z tego co piszesz, teraz procentuje). Brawo! 🙂

  • jano

    Uwielbiam. Odpowiadając na pytanie z końcu tekstu: „Buzzard Song”. Finał tej piosenki to dla mnie rzadki przykład 10/10.

    • „Buzzard” – bardzo tak!
      Muszę pisać więcej takich tekstów – uwielbiam to, że są tu miłośnicy takiej muzyki! <3

  • Lubię poznawać ludzkie historie, życiorysy. Dlatego dziękuję Ci za te opowieść o Elli

    • Postaram się dostarczyć nowych tego typu opowieści 🙂

  • Jejuuu Ella! Jazz! To jest to! Zdecydowanie muszę częściej odwiedzać Twojego bloga! Pozdrawiam!

    • O, jak fajnie, że trafiło tu tylu miłośników jazzu!
      Zapraszam tu zawsze! 😉

  • To prawda, głos ma zjawiskowy! <3

  • Ja niestety się przyznam, ale z Jazzem się dobrze nie znamy :(. Wszystko jednak nadrobić można, szczególnie że widzę Franka Sinatre w duecie.

    • Ten duet z Sinatrą jest genialny! Bardzo energetyczny, fajnie zaśpiewany kawałek. A jeśli chodzi o jazz – to nic straconego! 😉 Jutro urodziny Komedy, za parę dni Międzynarodowy Dzień Jazzu – okazji (i pretekstów) do obcowania z tym gatunkiem nie zabraknie 😉

  • To bez wątpienia bardzo ciekawa postać. Niestety, organiczne nie cierpię jazzu, swingu i im podobnych. 🙁 Istnieje kilka piosenek, które jestem w stanie znieść raz na rok, ale poza tym to niestety kompletnie nie moje klimaty. 🙂

    • Rozumiem – nie każdy lubi każdy gatunek muzyki. Ja jestem bardzo jazzowa i swingowa, za to nie przepadam za bluesem i country 😉 Cieszę się, że mimo to zainteresował Cię życiorys Elli 🙂

  • Wielkie dzięki za przypomnienie Elli :). Kiedyś często jej słuchałam, teraz może mniej za to nigdy chyba nie interesowałam się jej życiorysem i nie miałam pojęcia, że ostatnie lata jej życia były tak przykre. Smutne to i smutne ,że nie miała potomstwa.

    • No właśnie o Elli rzadko się mówi – sama nie znałam wielu faktów z jej życiorysu. Podczas researchu na potrzeby tego tekstu na jednej z amerykańskich stron znalazłam informację, że wraz z drugim mężem adoptowała syna swojej kuzynki, ale nigdzie nie było informacji, jak potoczyły się jego (i ich wspólne) losy. Fajne jest natomiast to, że nadal ludzie chcą o niej czytać. I oczywiście słuchać jej cudownych piosenek!

  • Guesswhatpl

    Jazz to nie nasze klimaty, niemniej jednak o Ellii sporo słyszeliśmy. Świetny głos i super kobieta! Fajnie, że można poczytać takie posty.

    • Dzięki! Cieszę się, że tekst się spodobał. W planach są kolejne 😉

  • Uwielbiam ją! 🙂

  • To prawda. Dlatego chciałam tu o niej przypomnieć – uwielbiam ten głos i klimat piosenek 🙂

  • bardzo przyblizyłaś mi Ellę. Niespecjalnie lubiłam jazz i to się do dzisiaj nie zmieniło, ale chyba się jednak jeszcze raz zastanowię. Ech, moj tata nosił w portfelu zdjęcie Elli

    • O, to dość zaskakująca informacja z tym zdjęciem 🙂 Z jazzem jest chyba tak, że on po prostu w którymś momencie może wpaść w ucho (i już tam zostaje) 😉