Czerwiec był jednym z najbardziej intensywnych i zarazem cudownych okresów w moim życiu. W dużej mierze upłynął pod znakiem przygotowań do ślubu (ach, co to był za ślub!), później był wyjazd nad morze, a w międzyczasie różne miejskie eksploracje oraz większe i mniejsze wydarzenia. Starałam się uwieczniać obrazki, emocje, smaki i wrażenia, a żeby nie umknęły w pamięci telefonu, powstał na blogu mini-pamiętnik, który mam nadzieję zapoczątkuje nowy cykl.
Nie byłabym sobą, gdybym nie przemyciła czegoś z moich ulubionych, oldschoolowych już nieco kabaretów. Gdy szukałam pomysłu na (koniecznie polską) nazwę tego cyklu, przypomniało mi się hasło ze słynnego trójkowego satyrycznego programu „60 minut na godzinę”. Opowiadający o różnych produkcjach filmowych Jędrek (Andrzej Zaorski) zasypywany był przez swojego interlokutora Mańka (Marian Kociniak) pytaniem „Momenty były?”. No więc ja o tych momentach. Tym razem bardziej obrazem niż słowem. Zaczynamy!
Na Loesje i na piwonie z babcinego ogródka zawsze można liczyć. Nawet w przedślubnym zamieszaniu
Niedawno odsłonięto na warszawskich Bielanach mural Kory. Z okazji urodzin artystki wybraliśmy się aby go obejrzeć i zerknąć na okolice jej domu przy ul. Płatniczej.
Wystawa prac Józefa Wilkonia przy warszawskim Koneserze i zupełnie przypadkowa instalacja świetlna na #pridemonth
Instalacje z lubelskiej Nocy Kultury 2021 i panorama miasta
Wafel gotowy na ślub starych i obiecuje, że będzie grzeczny. Oraz mój bukiet ślubny – jedyne zdjęcie, jakie zrobiłam tego dnia. Jakoś nie było okazji ani klimatu na więcej 🙂
Wyjazd do Sopotu i włączenie trybu chill po emocjonującym i intensywnym czasie. Lekturę na urlop wybrałam idealnie, bo „Niemoralna Kalina” zaczyna się od wyjazdu nad morze
Gdańsk w wersji zimowej przerobiliśmy już wcześniej (szczegóły tutaj), teraz przyszedł czas na (trój)miejskie eksploracje latem
Jestem szczurem lądowym, ale bardzo podobała mi się nasza wodna przygoda – wycieczka kajakiem po Motławie. A wegańskie jedzenie to to, co szczurotygrysy lubią najbardziej
Kadry z Muzeum Gdyni – historia Trójmiasta pisana muzyką i fotografią. O tym będzie pewnie więcej w osobnym wpisie
Aby biegać po mieście i szukać perełek street artu trzeba siły. Pomogła cudowna kawa z dripa z Cup&Cakes w Gdyni
A po dziennej kilometrówce wieczorny relaks na plaży albo przy lekturze (ależ biblioteczkę mieliśmy w swoim lokum!)
***
Trochę mi żal, że ten czas tak szybko minął, a ja nie wszystko zdążyłam uwiecznić w kadrach. Ale to dopiero początek lata, więc korzystajmy ile się da!