Jesienny Przewodnik Kulturalny #3 – Czego słuchać?

muzyka na jesień

Jak to dobrze, że jest muzyka, która skutecznie umila jesień. Przyznaję, że kiepsko mi idzie zaprzyjaźnianie się z tą porą roku, ale zdecydowanym jej plusem jest wzmożona aktywność wytwórni muzycznych. W trzeciej części Jesiennego Przewodnika Kulturalnego postanowiłam podzielić się z Wami informacjami o nowościach płytowych, na które moim zdaniem szczególnie warto zwrócić teraz uwagę. Tak się składa, że jest ich siedem i wszystkie są po polsku. Kilka z nich jest już do zdobycia, na kilka musimy jeszcze trochę poczekać. Ale jestem przekonana, że warto.

Gaba Kulka – Kruche

To płyta, która wiernie towarzyszy mi przez ostatnie tygodnie. Gaba po dwóch latach od wydania krążka „The Escapist” wróciła na rynek płytowy będąc już w nowej roli społecznej – niedawno została matką. Ale nie spowodowało to rewolucji w jej muzyce ani spojrzeniu na świat. „Kruche” to płyta bardzo „gabowa”, mocno utrzymana w stylistyce, którą już znamy. Teksty w dużej części dotyczą relacji międzyludzkich – zarówno takich codziennych, jak i opartych na różnych wydarzeniach (jedna z piosenek poświęcona jest Amandzie Palmer, która stała się ofiarą hejtu). Dla mnie ogromnym atutem płyty jest to, że w kilku momentach podąża ona w stronę jazzujących brzmień. Ale może się podobać nie tylko miłośnikom jazzu. Wpadnie w ucho tym, którzy słuchając lubią po prostu pomyśleć.


Swiernalis – Drauma

O tym młodym muzyku wspomniałam niedawno na swoim fanpejdżu. A to dlatego, że bardzo wpadła mi w ucho jedna z jego piosenek. Usłyszałam ją w momencie, kiedy akurat wychodziła jego debiutancka płyta i od razu wiedziałam, że muszę poznać bliżej jego twórczość. Są zdecydowanie tego warci (i twórczość, i artysta). Pierwsze skojarzenie jest takie, że Swiernalis jest królem melancholii – i to jest jego pomysł na muzykę. Sprawdza się idealnie, bo jest w tym autentyczny. Sam pisze teksty i muzykę, w których wie, co chce powiedzieć. Mój faworyt – dźwiękowy miszmasz w piosence „Chłopiec z papierosem”. A dobrych dźwięków i tekstów jest na debiutanckiej płycie Swiernalisa o wiele więcej. Dobra wiadomość jest taka, że cały album jest do odsłuchu tutaj.


Mateusz Pliniewicz Quartet – Warsztat dźwięku: 2 fala polskiego jazzu

Na utwór z debiutanckiej płyty Mateusza Pliniewicza trafiłam przypadkiem, ale jak posłuchałam pierwszy raz, to już zostałam. Ta płyta to zapis koncertu, który odbył się pod koniec maja w w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego. Dzięki temu krążek powstał chyba w najbardziej naturalnych dla jazzu warunkach, którym nie zawsze sprzyja wyizolowane studio nagraniowe. Został wydany przez Instytut Muzyki i Tańca w ramach programu „Jazzowy debiut fonograficzny”. Siłą zespołu Mateusza Pilniewicza jest spójność oraz to, że muzycy potrafią pokazać jazz, który mocno wpada w ucho. W moim przypadku się to sprawdziło.


Fisz Emade Tworzywo – Drony

To chyba jedna z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych premier. Fisz Emade za sprawą utworów „Telefon” i „Biegnij dalej sam” skutecznie rozbudzili apetyt na swoje najnowsze wydawnictwo. Poprzedni, wydany dwa lata temu album „Mamut” odniósł duży sukces, a teraz bracia Waglewscy wyraźnie kontynuują obrany wtedy przez siebie kierunek. Na najnowszym krążku jest znów bardziej piosenkowo, niż było na poprzednich płytach. Jest więcej elektroniki, mniej hip-hopu, a instrumentarium jest poszerzone. Bardzo lubiłam ich wcielenie na przykład na „F3”, ale to było kilkanaście lat temu (sic!). W takiej muzycznej ewolucji zupełnie nie słyszę powodów do narzekania. Sklepowa premiera wydawnictwa odbędzie się za tydzień, ale płytę już można odsłuchać na Tidalu.


Wojtek Mazolewski – Chaos pełen idei

Przyzwyczaiłam się do tego, że wszystko, co wychodzi z rąk i głowy Wojtka Mazolewskiego bardzo mi odpowiada. Jest mistrzem muzycznych wycieczek (dosłownie i w przenośni) i wygląda na to, że nie inaczej będzie tym razem. 28 października na sklepowe półki trafi jego najnowsza płyta, na której usłyszymy przedstawicieli różnych brzmień. Są  wśród nich między innymi John Porter, Wojciech Waglewski, Jan Borysewicz, Janusz Panasewicz, Natalia Przybysz, Ania Rusowicz i Justyna Święs. A to świadczy o tym, że będzie bardzo eklektycznie. Dowodem jest teaser. Na resztę jeszcze chwilę musimy poczekać.


T.Love – T.Love

W nagłówku może wyglądać to dziwnie, ale to nie pomyłka – najnowszy krążek T.Love będzie miał właśnie taką nazwę. Prościej chyba się nie dało. Bardzo jestem ciekawa tego nowego wydawnictwa, bo przypadł mi do gustu singiel „Pielgrzym”. Materiały prasowe zapowiadają, że płyta będzie poświęcona w większości problemom społecznym – jak zwykle opowiedzianym przez Muńka w jego tekstach. T.Love to zespół, do którego mam ogromny sentyment – m.in. dlatego, że miałam kiedyś okazję przeprowadzić bardzo ciekawy wywiad z Muńkiem i gitarzystą Jankiem Pęczakiem (nawet nie chcę liczyć, ile lat temu to było). Poprzedni krążek „Old is Gold” nie trafił w moje klimaty, ale mam nadzieję, że w przypadku „T.Love” będzie inaczej. Premiera już 4 listopada.


Krzysztof Zalewski – Złoto

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam kawałek „Luka”, czekałam (nie)cierpliwie na informacje o nowej płycie. I oto są – 18 listopada trafi do sklepów kolejny krążek Krzysztofa Zalewskiego. Poprzednie wydawnictwo „Zelig” mogłoby zasłużyć na miano „zdartej płyty” w moim osobistym plebiscycie. Nie wiem, ile dziesiąt (set?) razy została ta płyta przeze mnie odsłuchana. Jestem wielbicielką wokalu Krzyśka od czasu jego występu w „Idolu” i zawsze kibicuję jego wszystkim poczynaniom. Nie inaczej tym razem. Jeśli nie słyszeliście jeszcze piosenki „Luka” – koniecznie nadróbcie. Może też nabierzecie apetytu na nowe wydawnictwo.


To moja ulubiona siódemka. Skupiłam się na polskich płytach, bo akurat tej jesieni na rodzimym rynku ukazuje się sporo wartych uwagi wydawnictw. Ciekawa jestem, jaka muzyka Wam towarzyszy jesienią. Napiszcie w komentarzach, co polecacie.

Zobacz również